Za rogatym płotem w prawo - M18 "Za miastem"
ONA
Już nie wiem jak zacząć.....ręce mi opadają.....
Zwiał nam robotnik.
Sprawa prezentuje się następująco.
Mieszkał u nas na działce pomocnik Majstra naszego Murarza Niezastąpionego Eugeniusza.
Mieszkał tam sobie w przyczepie campingowej którą po okazyjnej cenie odkupił od naszego sąsiada Gebelsa (to ten z którym jesteśmy skłóceni).
My, czyli Inwestorzy wymyśliliśmy sobie że czas się grodzić, w związku z czym zaczęliśmy szukać ekipy, która by nam to zrobiła za przyzwoite pieniądze i w terminie ASAP. Znaleźć nie mogliśmy więc Eugeniusz podsunął pomysł że skoro oni mają tygodniową przerwę w robocie bo wyjeżdżają do siebie w góry to może tenże Pomocnik by się tym zajął. Miał z nim sprawę obgadać. My zachwyceni bo to dla nas świetne rozwiązanie.
Spotkaliśmy się wieczorem z Pomocnikiem na działce: on zdaje się zadowolony, co do kasy jakoś się dogadaliśmy. Dużo roboty by nie miał bo my tylko murek z siatką na ok 75-ciu metrach i słupki+siatka bez murka na ok 52 metrach.
Miał mu pomagać jego brat. No i faktycznie. We środę (wolny miał cały tydzień, ale we wtorek miał do podpisania listę "obecności" w UP w Gdzieśtam ok 100 km od W-wy, że jest bezrobotny bez prawa do zasiłku, wiec nie opłacało mu się przyjeżdżać wcześniej jak dopiero we środę!!!!!), zaczęli kopać. Mąż wpadł wieczorem zobaczyć. Chyba budujemy się na skałach bo przez cały dzień, we dwóch wykopali może 20m dołka o głębokości 60 cm....
Brat Pomocnika poprosił o 100zł "na zakupy". Mąż dał. Tyle go widzieliśmy.
Został Pomocnik. Tym tez zaczęły targać sprzeczne uczucia - chyba w stosunku do fortuny jaka stanie się jego własnością gdy dzieła dokona. Zdrowy rozsądek pozwolił mu jednak podzielić się swymi bolączkami z moim Mężem, efektem czego Pomocnik ochoczo wykopał 60m rowu. Poczynił nawet plany na kolejne dni i wyglądało to na prawdę obiecująco.
Tymczasem nastał piątek. Mąż mój przyjeżdża na działkę a tu.........UWAGA:
- robota od czwartku nie tknięta
- wszystko pozamykane na 4 spusty
- camping przeprowadzony na podwórko Gebelsa
- chyba nie muszę dodawać że po Pomocniku nie ma śladu.....(a właściwie cała masa śladów, które zostały w miejscu postoju campingu, a których chyba w tym pośpiechu nie zdążył "zatrzeć")
Jest poniedziałek wieczór, a my nie mamy pojęcia co się stało.
Cóż za siła nieczysta kazała mu uciekać?!
Jutro może się dowiem, bo jutro ponoć będzie na budowie u Eugeniusza pracował.
Dzwoniłam też do Eugeniusza. Ten mi powiedział że wie o tym że Pomocnik odszedł, bo zadzwonił do niego i powiedział że "już nie będzie robił przy tym ogrodzeniu". Od nas telefonu nie odbiera......
Archiwum IKS jakieś.
A z dobrych wieści:
Przybyli tynkarze pod okienko!!!!
Przybyli tynkarze pod okienko!!!
Tynkują, tynkują gładziuteńko.
Tynkują, tynkują gładziuteńkoooo
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia