Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    42
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    110

Dziennik Magaleny i Młodego


magalena

518 wyświetleń

Kominek mam śtraśnie pikny!!! Z kamieni brukowych granitowych i bazaltowych, nad tym belka orzechowa (no dobrze, tylko bejcowana orzechem - jesionowa) i zwężający się ku górze czopuch. Dla tych jeszcze nie zorientowanych wyjaśniam, że czopuch to ten biały okap nad kominkiem, gdzie kryje się odprowadzenie do komina i ewentualna komora z ogrzewanym powietrzem, które przez kratkę wylatuje do pomieszczeń. Perfekcjonista okazał się wart swych pieniędzy.

 

 

 

A teraz czas na początek

 

Pierwszą łopatę wbiliśmy w kwietniu 2005 roku, ale prawdziwy początek był o wiele wcześniej. Początkowy początek to były dyskusje czy się budować czy nie, gdzie się budować i za co. Mąż twierdził, że on do końca swoich dni chętnie pozostanie na naszym aktualnym mieszkaniu. Do knajpy blisko, ciasnota mu nie przeszkadza, świeżego powietrza nie lubi. I że za takie pieniądze to on woli na safari do Afryki pojechać. Do Afryki to ja przez najbliższe 15 lat nie pojadę (młodsza córka ma 5 lat), ciasnota mi przeszkadza, bo na 3 szafy w pokoju mój mąż zajmuje już dwie, dzieci mamy dwójkę, płci i wieku różnego, więc ich dalsze wspólne zamieszkiwanie staje się coraz bardziej konfliktowe. Dodatkowo mieszkamy w miejscu, które coraz szybciej staje się śródmieściem, w dzielnicy o baaardzo umiarkowanej sławie. Logistyka doprowadzania i odbierania dzieci ze szkoły, zajęć dodatkowych czy po prostu wypuszczenie na jakiś plac zabaw, bo podwórka dla dzieci tu nie ma, zaczyna doprowadzać mnie do szału. W moim przypadku, być może nietypowo, przeniesienie się „na wieś” oznacza szkołę na tej samej ulicy, stałe godziny lekcji, 15 osób w klasie, możliwość samodzielnego powrotu dziecka do domu, boisko, na którym gra w piłkę widoczne z okna kuchennego. Jedyną niedogodnością będą dojazdy do pracy – ale teraz dojeżdżam przez całe miasto ze ścisłym centrum włącznie, co zajmuje mi 35-40 min. samochodem. Jedynym przegranym będzie mąż, który dochodzi do pracy w 20 min. spacerkiem. Nic więc dziwnego, że protestował.

Kolejne dyskusje dotyczyły tego, gdzie się budować. Działka w rodzinie jest od 18 lat. Ale Młody forsował budowanie się w szczerym polu. Bo łatwiej, bo nie zdemolujemy ładnej zagospodarowanej działki. W kwestii pierwszej zdanie mam do dzisiaj kompletnie odwrotne, w kwestii drugiej – i tak bym musiała ją wtedy sprzedać, więc co mi zależy by inni mieli „ładną zagospodarowaną działkę”. Zresztą w ostatnią sobotę mąż zagonił mnie i dzieci do prac niewolniczych przy zakładaniu trawnika, by (cyt) „ta działka przestała wyglądać tak dziadowsko”, i nie oznacza to, że przedtem trawnika nie było! Kiedy doszliśmy do porozumienia, że budujemy na działce, zaczęliśmy „dyskutować”, w którym miejscu na niej. Być może ze zmęczenia „dyskusjami”, a być może z powodu obustronnej parszywości charakterów, „dyskusje” przebiegały tak gwałtownie, że cud, że sąsiedzi po policję nie dzwonili. Koniec końców powstały 3 wersje wstępnego projektu domu, każda w innym miejscu, inaczej usytuowana do stron świata i drogi, jedna nawet w formie dobudówki do istniejącego budynku gospodarczego. Na szczęście w którymś momencie Młody rzucił hasło by wyrżnąć sad i jego środku dom postawić. Ku jego osłupieniu zgodziłam się natychmiast. A co mi tam sad. Zasadzę sobie nowy.

 

A tak wygląda mój kominek. Prawda, że piękny? W tle wejście do kuchni.

http://images3.fotosik.pl/67/f65edd5e0b85765b.jpg" rel="external nofollow">http://images3.fotosik.pl/67/f65edd5e0b85765b.jpg

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...