Dziennik Magaleny i Młodego
Stan na koniec sierpnia:
Fasady nie ma ani centymetra.
W jednym pokoju po sufit wełny do ocieplania.
W salonie wełna z rozebranego kawałka i resztki po starej ekipie.
W kuchni drzwi na górę.
Brak możliwości wszelkich prac wykończeniowych od środka, bo na górze zamontowane tylko legary do podłóg - czekamy na suszące się dechy i wenę stolarza.
Sąsiedzi chowają sie przed nami bo Wykończeniowiec był miejscowy.
Czytamy na temat fasad z klinkieru i podejmujemy decyzję o zmniejszeniu grubości wełny (serce się kroi, ale cóż). Tylko dlaczego to my, a nie Kierbud (co projektantem tez był), ani wykonawca? BO INWESTOR OPRÓCZ WSZYSTKIEGO MUSI JESZCZE WYBIERAĆ ROZWIĄZANIA ODPORNE NA GŁUPOTĘ WYKONAWCÓW.
Nadal jeździmy po terenie i szukamy ekipy, co wolna jest, nie emigruje, wie co robi i stawkę proponuje jeszcze polską, nie angielską.
Rysuje się nadzieja, że znajdziemy jakiegoś emeryta...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia