ZIELONO MI... czyli dziennik Zielonookiej ;)
I oczywiście tak jak myślałam … drogo…
No tak, wiedziałam ze drogo będzie, no ale za aż tak Ehhh jak działeczka niedaleko miasta to masakra… jak 50 km to jeszcze ujdzie ale z trudem…., jak niedaleko cywilizacji i media są to znów liczę z przerażeniem zera mając idiotyczna nadzieje, ze ktoś się rąbnął i za dużo ich wypisał.
Boże, nie mogę dojeżdzać 2 godzin do pracy….. Z drugiej strony nie wezmę nieuzbrojonej działki z 10 właścicielami, których polowa nie żyje i postępowanie spadkowe trwa. A na inna tak mnie średnio stać…
Zwątpiłam w momencie gdy trafiłam na świetna okazje dzięki firmie w której ponownie zaczęłam pracować – babeczka kupiła kawał ziemi po śmiesznej cenie rozparcelowała i zaczęła sprzedawać całkiem sympatycznie cenowo, gmina o zacięciu ekologicznym , trochę daleko od miasta no ale cos za cos, w dodatku 2 kumpli z pracy udało mi się zarazić moim szałem na temat budowania domu i tez postanowili kupić w tym miejscu , wiec już mam sąsiedztwo!!!
Cieszę się jak głupia tym bardziej ze jeden z kumpli chce działkę ciut większa niż wytyczone a ja z kolei ciut mniejsza ( no cóż: „money money moneyyy”) i już wiemy, co kto komu odda.
No i co?
No i…. i tu zamilknę bo brzydki wyraz się ciśnie na usta. (ale podpowiem że się rymuje ze słowem „co” )
Wiecie co będzie obok naszych działek w gminie która chlubi się tym ze postawiła na ekologie?
Nie zgadniecie …. PRYWATNE LOTNISKO
Takie ponoć calkem spore, przemilczmy litościwie kto, co, komu i ile…
Ponieważ opatrzność nad wariatami czuwa dowiedziałam się o tym przed wpłata zaliczki, ale najgorszemu wrogowi nie życzę tego uczucia, jakie się ma, że cos już jest na wyciągniecie ręki i umyka….żal straszny, zniechęcenie i gorzki smak w ustach…przypominający jakieś niedobre lekarstwo aplikowane w czasach beztroskiego dzieciństwa przez rodziców… Jednym słowem trzeba szukać dalej… ale późny styczniowy wieczór spędzany samotnie jest świetną okazja żeby rozryczeć się w poduszkę…
A wierzycie w szczęśliwe zakończenia? I w telefony jak z romantyczngo filmu?
Nie? To się nie zdarza?
Ehhhh cynicy niepoprawni…nie macie racji….Bo telefon zadzwonił… a najpieknieszy męski ciepły glos pana Y zaproponował swoje ramie żeby się wypłakać….
No a potem żyli długo i szczesliwe… eeee, nie, nie tak… banalne to, to raz, a dwa wcale to nie jest koniec.
Po pewnych burzliwych wyjaśnieniach zmieniło się jedno – szukamy działki dla NAS.
I dziwne uczucie… nie martwic się tak bardzo cena. Ustaliliśmy tak, ze na razie szukamy razem, jak się okaże ze nie możemy w swoim towarzystwie przebywać, bo się zabijemy to trudno działka będzie Y i dom tez, jeśli to jednak grom z jasnego nieba to dom wspólny.
Pod koniec paskudnie mroźnego stycznia ludzie się na mnie dziwnie patrzą…. Nie mogę się powstrzymać żeby się nie uśmiechać do każdego, kogo mijam na ulicy :)
cdn...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia