ZIELONO MI... czyli dziennik Zielonookiej ;)
„szczęśliwej drogi już czas…”
A dróg w poszukiwaniu działek, które nie będą w przyszłości stanowić bezpośredniego sąsiedztwa lotniska, spalarni czy trasy szybkiego ruchu trzeba zjeździć oj… trzeba…..
Wcale nie jest łatwo znaleźć działkę, oczywiście nie można nie docenić, ze trafiło mi się jak przysłowiowej kurze, ale jak można poszaleć to też nie za dobrze jest bo człowiek się rozbestwia i za dużo się podoba.
Po wielu godzinach spędzonych na bezdrożach, kocich łbach i rozjazdach…rozmowach z przesympatycznymi ludźmi, z bardzo niesympatycznymi ludźmi, oraz ze stworzeniami które niby wyglądały jak człowiek ale nijak się nie dało dogadać metodą głosowania za pomocą podniesionej ręki, ciągnięcia zapałek , plucia przez lewe ramie i innych profesjonalnych metodach , casting na działki został zakończony.
Do ścisłego finału przeszły dwie, obie piękne z tym ze jedna bardziej. Oczywiście jak łatwo się domyśleć ta ładniejsza większa i ogólnie bardziej urocza, to sobie była dalej. Ta druga bliżej, tez nic jej nie brakuje, ale jak zobaczyliśmy te druga i spojrzeliśmy na siebie – było wiadomo… walka będzie trudna.
Y chce tę bliżej, ale się nie upiera, ja chce tę, w której się zakochałam, ale wiem ze będę przeklinać czas spędzony na dojazdach … Pozatym pustkowie….
A mi w głowie gdzieś tam siedzi te wczesne dzieciństwo i widok wywalonych drzwi w domku rodziców… a jak przyjdzie jakiś psychopata z siekiera? I wszystkich wyrżnie? Łącznie z psem obronnym którego jeszcze nie mamy?
Na horyzoncie jakieś chałupki się majaczą… fakt, nie chciałam mieć sąsiadów, ale… na bogów !, za ściana ich nie chciałam, a nie że w zasięgu wzroku … i głosu którym będę rozpaczliwie wzywać pomocy gdy psychopata z siekierą nadejdzie … .No i pat…
I nie śmiejcie mi się tu bo co z tego, ze będzie alarm i pies wielkości niedźwiedzia, jak ja i tak się będę bać?
Dodatkowo minusem jest to, że Y jest nie będzie siedział w domu na tyłku, tylko będzie łatał w te i nazad na ta cholerna Florydę z tymi cholernymi palmami i skrzyneczkami pocztowymi jak z amerykańskiego filmu ustawionymi schludnie wzdłuż ulicy .
Czyli często go nie będzie…
Fajnie, zostanę z psychopatą z siekierą sam na sam …
Jak to leciało to przysłowie… gdzie dwóch się bije tam trzeci (trzecia) korzysta?
Szukamy dalej…. Jest styczeń wiec ruchu dużego nie ma i na razie nikt na te nasze działki nie czyha, w razie czego Y pociesza ze jakby się amator znalazł to ew zaproponuje się wyższa cenę. To tez nie dobry pomysł, bo on tam banków nie okrada i nie podpala studolarówkami ognia pod czajnikiem…….tylko ciężko haruje.
No i tak jeździmy jak te, nie przymierzając sieroty po obrzeżach Warszawy, szybko się robi ciemno, ja pracuje wiec zostają praktycznie tylko soboty i niedziele.
Ale okazało się ze znowu opatrzność nad wariatami się ulitowała i trafiliśmy w końcu na działkę…. NASZA działkę.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia