ZIELONO MI... czyli dziennik Zielonookiej ;)
A dziś bez piosenki przewodniej bo nie mam pomysłu
A pozatym opisywane tu rzeczy będą mrożące krew w żyłach, depresyjne i mroczne… tak wiec wesoła piosenka na ustach wydaje się ciut niestosowna, za to jakiś mroczny temat instrumentalny z kiepskiego horroru i owszem.
No to każdy teraz sobie nuci w głowie odpowiednio wybrany podkład muzyczny a ja zaczynam……
UG w pierwszej chwili zaskoczyli mnie pozytywnie, bo był ładny – to znaczy wyremontowany, ładne kafelki kibelki, czyste ściany i zapach nowości unoszący się w powietrzu. Nie znaczy to ze nie wkraczałam w jego wnętrza bez zdenerwowania…o co to to nie….
Nie wiem jak Wy, ale ja zawsze jak idę do jakiegoś urzędu załatwiać cokolwiek czuje delikatny skurcz w brzuchu, objaw niewątpliwego stresu i niepewności, co to będzie, nawet, jeśli sprawa, która załatwiam jest banalna a ja mam wszystkie potrzebne do tego dokumenty. Pocieszam się ze u mnie to jeszcze łagodna forma, moja koleżanka ma gorzej – u niej wizyta w jakimkolwiek urzędzie wywołuje takie napady paniki ze od 2 lat wszystko załatwia za nią mąż, człowiek na szczęście o złotym sercu i stalowych nerwach.
Ale wracając – lekko zdenerwowana, ale dzielnie uśmiechnięta, ściskając w łapkach 4 egzemplarze projektu i inne papierzyska niezbędne do uzyskania pozwolenia na budowę rozglądam się za odpowiednim pokojem. Ponieważ go nie widzę, ani nie widzę żadnej stosownej informacji gdzie takowy mogłiby się znajdować delikatnie zagaduje przechodzącą szybkim krokiem urzędniczkę.....
Urzędniczka reaguje w sposób jakbym zaproponowała jej udział co najmniej najmniej sesji rozbieranej do Playboya i to bez wynagrodzenia… , czyli świętym oburzeniem jak ja mogę jej o takie rzeczy pytać i toć ona nie informacja! Wreszcie zniecierpliwiona macha łapą o krwistoczerwonych krogulczych pazurach w bliżej nieokreślonym kierunku wypadającym gdzieś miedzy toaleta a komórką przy schodach.
Złożywszy potulnie uszy po sobie idę we wskazanym kierunku próbując w dobroci serca urzędniczkę wytłumaczyć , bo w sumie takich gap jak ja może być więcej i jak tak ona lata w kolko po tym korytarzu to faktycznie jeśli każdy się jej pyta o to samo, to się kobieta zdenerwować mogła. …
Okazało się, ze stosowny pokój nie sieci się ani w kibelku ani w komórce na szczotki, tylko należy się udać na pierwsze piętro, na którym to oddycham z ulga bo widzę tabliczkę na drzwiach informującą iż trafiłam właciwie. Ponieważ nikt pod drzwiami nie stoi a zza drzwi nie odbywają się żadne niepokojące odgłosy, pukam i wchodzę………
(mroczna muzyka powinna w tym momencie wzrastać... )
Cdn.…
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia