ZIELONO MI... czyli dziennik Zielonookiej ;)
Ok. wakacje, wakacjami ale wszystko ma swój koniec wrócić należy wrócić do obowiązków czyli pracy i szybkim krokiem zbliżającego się sezonu budowlanego.
Sprawy urzędowe pomyślnie się zakończyły , nadszedł czas na sprawy budowlano – „fachowcowe”. Czyli w jaki sposób, czym, kim, jak i dlaczego tak drogo …
Założenie jest ambitne, że dom ma być do zamieszkania najpóźniej na święta. Nie ma co się ślimaczyć z tym wszystkim trzeba szybko solidnie i w miarę bezproblemowo.
Jest jeden szkopuł… najczęściej architekt to nie budowlaniec, (a budowlaniec to nie architekt ale to już pomińmy) i tu polecę sobie mała dygresją
Pierwszy ma pomysł i koncepcje poparta jakaś większa lub mniejszą wiedzą teoretyczną, drugi wiedze praktyczną i często, choć nie zawsze, głębokie przekonanie że on wie wszystko najlepiej. Z trzeciej strony zwykle jest Inwestor – osoba, która najczęściej nie ma wiedzy ani teoretycznej ani praktycznej a jest w tym wszystkim NAJWAŻEJSZA!
I często ten Inwestor miota się miedzy dwoma sprzecznymi siłami – Architektem i Budowlańcem czyli A i B. Całkiem nierzadko zdarza się, że A wymyśla wręcz koszmarne rzeczy, które podobają się chyba tylko i wyłącznie jemu, nie mając kompletnie na względzie tego ze nie on będzie w stworzonym przez siebie projekcie mieszkał żył i funkcjonował (oraz płacił za pomysły – wiwat budynki w kształcie pudelka do butów o ścianach zastąpionych wielkimi szybami usytuowane na działeczce wśród gęstej zabudowy – cóż za rozkosz dla elektrowni i dla ciekawskich sąsiadów).
Z drugiej strony szczerzy zęby zły B., który z kolei przegina w druga stronę – wszystko ma być proste, funkcjonalne i najczęściej brzydkie do bólu bo wszelkie pomysły A (nawet te dobre i mało kosztowne) traktowane są jako fanaberie rozwydrzonego artysty.
To była taka luźna myśl jaka mi przyszłą do głowy, od razu zaznaczam ze czasem A i B łączą siły i wtedy właśnie powstaje piękny i funkcjonalny DOM. W którym scześliwy Inwestor którego dokładnie wysłuchano i wzięto pod uwagę jego pomysły może w pełni się cieszyć.
Chce być właśnie takim Inwestorem (z jedna osoba przynajmniej nie musze walczyć) zostało mi znalezienie dobrego dobrego B …..(pod pojęciem B mieści się zarówno kierownik budowy jak i cała ekipa wykonawcza).
Sprawa o tyle dobra, że firma w której pracuje składa się jakby z dwóch firm – prężnego pionu architektonicznego i nie mniej prężnego pionu budowlanego.
Jedno wiem na pewno – moim kierownikiem budowy będzie niejaki Pan D. – postać z goła upiorna, o wstrętnym charakterze i dziwacznym poczuciu humoru który doprowadza do szału wszystkich, oraz bardzo ale to bardzo niepolitycznym słownictwie. To są zalety pana D., a teraz wady……
A tak serio Pan D. jest strasznym człowiekiem w sensie obcowania z nim, ale jeśli dom ma powstać porządnie i być na czas- kierownikiem musi być D., osoba która w niepojęty dla mnie sposób umie zapanować nad wszystkim co się dzieje na budowie i krótko mówiąc trzymać wszystkich za tzw.„mordę”.
Kierownik wybrany, geodeta zaciągnięty za uszy pewnego dnia na działkę gdzie klnąc pod nosem wytycza dom, a ja z drżeniem w sercu czekam na WIELKI DZIEŃ! W którym wszystko zacznie się realnie….
Małe wyjaśnienie w kwestii technologii ścian jaka wybraliśmy – jest to trochę powiązane z moja firma i też fakt ten miał znaczenie przy wyborze, tak więc nie będę uprawiać kryptoreklamy – łatwo będzie zauważyć co to jest i jak się je, ja zachwalać i pokazywać zalet tego systemu nie będę….
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia