Nefer - JAZDA PO BANDZIE. Teściowej Dedykuję :)
Historia prądowa.
Ostatnio byłam w "moim rejonie" u Pana inspektora ul. Oszmiańska
Skrzynka jest, instalacja w domu jest, muszę to teraz - jak wiadomo - zgrać.
Pan inspektor przejrzał papiery. Miły człowiek.
NIe spodobało mu się co namalował mój elektryk, ale powiedział co zmienić. Ba , nawet blondynce napisał co i jak.
Oczywiście najważniejsze to zmienić druk - to podstawa - nie ten druk :):)
No dobra, ok, się zmieni..
Ale co ważne pan inspektor dał mi druk Ostatecznej Umowy.
I powiedział, żebym pojechała do punktu obsługi klienta i ją podpisała a już jak ją będę mieć lub zaświadczenie, że taka umowa jest już w podpisach ( + poprawione rysunki) to umówimy się na przeniesienie licznika. Mówi , że powinnam dostać od ręki, ale lepiej w innym biurze obsługi klienta, bo tu amok.
Pojechałam do mojego BOK-u ( bo na Bielanach jest mniej ludzi - na Pradze masakra, bo to jedyna kasa Stoen w W-wie, więc jest czarno)
Wchodzę i biorę numerek
Są dwie opcje :
Numerek A - sprawy abonenckie
Numerek C - nowe przyłaczenia.
No to ja raczej C - przecież nie mając ostatecznej umowy nie mam "sprawy abonenckiej"
Trzy panie obsługują, jakieś 5 osób siedzi i czeka.
Wyciągnęlam umowę, którą dał mi pan inspektor ( powpisywał w niej własnoręcznie jakieś moce i inne) i spokojnie ją sobie wypłniam : imię, nazwisko, Pesel, sresel, etc....
A tu nagle - puk - mój numerek.
Idę do pani 1.
Pani numer 1 ma chyba zły dzień.
Z uśmiechem mówię :
- Przyszłam podpisać ostateczna umowę. Proszę rzucić okiem czy czegoś nie brakuje
Pani "rzuca okiem" i mówi:
- Mało
- Za mało tekstu ? - pytam. NIe zakładałam, że to ma być rozprawka...
- Mało
- Co mam dopisać ? - pytam uprzejmie
- NIP
- Nie mam Nipu ze sobą. Jestem osobą prywatną a nie firmą, więc mogę posługiwac się Peselsm ( co stoi napisane w druku)
- NIP
- NIe mam nipu. Nie pracuję. Nigdy nie pracowała. Nigdy się nie rozliczałam z US, nie ma obowiązku w Polsce posiadać nipu - delikatnie ją zaczepiam.
- Dobra - mówi pani 1 - telefon, adres korespondencji
- Wpisałam "j.w"- mówię
- Jak wyżej gdzie - pyta pani 1
- Jak wyżej w rubryczce
- Wpisac adres - rzuca pani 1
ok, kuźwa, wpiszę ten pie..........y adres jeszcze raz.
Pani 1 patrzy, aptrzy i mówi:
- a gdzie ma pani częściowy odbiór ?
- częsciowy odbiór czego ?- pytam zainteresowna
- Nie mogę z panią podpisać umowy bez częsciowego odbioru.
- A skąd mam wziąć częsciowy odbiór czymkolwiek on jest ? - pytam już na wkurwie
- Od inspektora.
- Właśnie jadę od inspektora z Oszmiańskiej. Powiedział, że nie bedzie mógł nic dalej zrobić dopóki nie przywiozę podpisanej umowy
- Musi pani jechać do inspektora.
I tu mnie już nieco rozniosło.
- Szanowna pani - mówię , cicho , spokojnie i przez zęby- własnie JADĘ OD INSPEKTORA. Kazał mi podpisac umowę. Czy możemy to załatwić tu i teraz ?
- Pani podeszła poza kolejką - mówi pani 1 spokojnie
- Słucham ?
- Pani podeszła bez kolejki
- Nie ja podeszłam, ale pani nacisnęła mój numerek
- Proszę wziąć numerek A . Podeszła pani poza kolejnością.
- Ok, następnym razem wezmę numerek A a nawet W - a teraz to załatwmy.
- A może nie będziej następnej razy ? - mówi pani 1
no i tu przegięła.
- Nie mówi się "następnej razy" tylko "następnego razu" - zaczynam powoli podnosić głos. - Jadę z Oszmiańskiej i kazano mi podpisac umowę.
- To proszę sobie jechać na Oszmiańską - słyszę
No i tu przesadziła
- A teraz pani mnie posłucha - już nie podnoszę głosu, ale używam wyraźnej i dobrze słyszalnej dykcji - Gdzie ja sobie mogę pojechac to ja wiem. Wiem również, że pani sobie zaraz też może pojechać poszukać nowej pracy. Bo jak widzę nie lubi pani swojej pracy. Ja rozumiem, że nie jest pani w stanie uzywać prawidłowo języka poskiego, ale za moment skończę z panią rozmowę a pani tego na pewno nie chce. Zapewniam panią. Szczyt bydła jaki pani prezentuje przechodzi wszelkie normy ( chichot za plecami - pozostali Klienci mają niezły ubaw)Przypominam pani, że to ja jestem Klientem, a pani ma mnie obowiązek obsłużyć, bo to ja płacę kasę na pani pensję.
- Dobra - słyszę - dobra, to nie moja wina, ja tu tylko pracuję, niech pani sobie pójdzie to wyjaśnić gdzieś (????????????). Zresztą zaraz zadzwonię (Dzwoni)
(Dzwoni)(Dzwoni)(Dzwoni) - nikt nie odbiera.
Zirytowana rzuca słuchawką :
- Pani weźmie numerek A to ja będę dzwonić do upadłego.
- Termin przyłaczą Pani firma przekroczyła o rok - przypominam
- To Stoen Operator. A tu jest RWE Stoen
- Droga pani, serdecznie mnie gówno obchodzi, kto podpisuje pani czeki - i tak nie powinna pani zarabiać tyle ile zarabia - tu rozwalam się prowokacyjnie w fotelu vis a vis pani 1
- To nie moja wina- miauczy pani 1
- I mam również w d.upie, że to nie pani wina. Jak pracuje pani u beznadziejnego pracodawcy to już pani wina, więc może pora się zwolnić, żeby się więcej nie ośmieszać ? Wezmę numerek A a pani niech się pomodli, żebym do pani nie wróciła. I niech pani dalej dzwoni
I chciałam zauważyć, że na numerku C nie jest napisane "poza kolejką" tylko "nowe przyłaczenia". I nie chce mi się dalej z panią gadać. Na razie - ostatnie cedzę przez zęby uśmiechając się demonicznie.
Poszłam po numerek A - a ch.... jej w d.....
Siedzę. Czekam.
Pani 1 robi wszystko bym nie trafiła na nią. Zamieniła się w MAtkę teresę - przygarnia bez kolejki wszystkich emerytów, kulawych, chromych, niesłyszących........ no jaja.
I w końcu ( raptem 45 minut - ale postanowiłam, ze nie wyjdę) pojawia się mój numerek - u pani 2.
Pani 2 - młoda, uśmiechnięta.
- dzień dobry - zaczynam, staram się opanować - to teraz spróbuję załtowić to co niemożliwe u pani koleżanki.
(Pani 1 siedzi tak może 2 m dalej i w panującej ciszy słyszy każde słowo)
Przedstawiam sprawę
Pani 2 :
- prawo do gruntu ?
kłądę na blat
- warunki przyłacza ?
kłade na biurku
-umowa?
kładę na biurku.
- Świetnie- mówi pani 2 - czyli wszystko mamy. Już drukuję pani zaświadczenie o żłożenie dokumentów do umowy. Proszę z tym dokumnetem podjechać do inpektora, on pojedzie na miejsce zrobić odbiór i zakończymy sprawę.
- Nie chce pani mojego NIPu ?
- Nie , to dotyczy firm.
- Szkoda, że pani koleżanka o tym nie wie - mówię wyraźnie - a częściowego odbioru pani nie chce ?
- Ale jakiego odbioru ?
- Może pani spytać swoją koleżakę , która nie może tej umowy ze mną podpisac bez takiego odbioru - znów mówię wyraźnie ( śmiech z sali)
- Wszystko mamy gotowe. Niestety nie mogę pani dać od ręki podpisanej umowy, ze względu na okres urlopowy - ale już drukuję zaświadczenie. A umowa przyjdzie pocztą, ale może pani już spokojnie sobie odbierać wszystko - mówi pani 2
Dziękuję, uśmiecham sie promiennie życzę pani 2 miłego dnia :):)
Czy to nie bydło ? Następnym razem chyba wezmę dyktafon
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia