ZIELONO MI... czyli dziennik Zielonookiej ;)
I tak słonecznego acz chłodnego kwietniowego poranka zaczyna się cała szopka….tfu! budowa domu
Szopka, eeee znaczy… budowa objawiła się dość zdecydowanym akcentem – mianowicie pewną awantura
Tego dnia dzielnie pracowałam siedząc jak na szpilkach ze świadomością, ze właśnie w tej chwili, w tym momencie wbijane są łopaty, a takie coś z zębate na końcu zdziera ziemie z trawa i kopie dołek…..
No to fajnie , godziny sobie mijają, ja smaruje coś na komputerze gdy odzywa się telefon…. Dzwoni ten ich główny od ekipy ( D. – kierownika budowy już nie było, akurat przy kopaniu dołka nic zepsuć nie można wiec brygada budowlana BB kopała sama, druga ekipa zaczynała robić ogrodzenie).
Dzwoni więc sobie główny BB i piszczy do słuchawki, ze tu stoi jakiś człowiek i się wydziera ze co my wogóle robimy? No jak to co robimy ?!?! Budujemy mój wymarzony dom!
A tamten podobno stoi i krzyczy , że tu nie wolno! I że się dogadać z nim nijak nie da.
No to co robić, biegnę ja do szefa i żebrze o godzinę wolnego. Szef opędza się jak od natrętnej muchy i wyraża zgodę. Wsiadam do samochodziku i pędzę…
Na miejscu zastaje sytuacje następująca : brygada BB dzielnie kopie, brygada od płotu dzielnie płot stawia, a z boku stoi już Panów dwóch (nie wiem bo nie obwąchiwałam ich ale jeden przynajmniej po spożyciu i nie był to soczek jabłkowy )
Dodatkowo jeden z nich jest uzbrojony w rower. Obaj stoją i tak jakby to najdelikatniej określić … hmmm myślę, że „drą ryja” będzie właściwe…
Oszołomiona pytam grzecznie o co do ciężkiej cholery chodzi? Panowie dość mało precyzyjnie, ale na tyle ze w koncu zaczynam łapać mnie informują.
Otóż moi drodzy Forumowicze… przez działkę jaka nabyliśmy biegł od wieków, wieków (z opowieści wynikało ze chyba co najmniej od osadzenia się Polan na tych terenach ) skrót przez las, który to miejscowa ludność intensywnie wykorzystywała zarówno pieszo jak i innymi pojazdami mechanicznymi.
No i teraz skrótu nie stało, bo jakieś przyszły i płot stawiają. Te „jakieś” to chyba ja i BB ?
Prawdę mówiąc cala sytuacja mnie trochę rozbawiła bardziej niż zdenerwowała i dobitnie (acz grzecznie, bo wiem ze z miejscowymi warto żyć w zgodzie) wyjaśniam obu Panom, ze ów kawałek ziemi (łącznie ze skrótem) został przeze mnie nabyty w celu postawienia tu domostwa.
Moje jakże logiczne argumenty trafiają jednak w przestrzeń i Panowie pieklą się jeszcze bardziej , grożąc nawet wezwaniem chyba policji w celu odebrania zagarniętego niecnie przeze mnie gościńca.
Zaczyna się robić niesympatycznie, mogę się co prawda wydrzeć na obu i pogonić i sama policje wezwać, ale trochę się cykam, oni gdzieś tu mieszkają w pobliżu, narobię sobie wrogów i co?
Mało to naczytałam się i nasłuchałam nieciekawych opowieści o kradzieżach albo podpaleniach na placu budowy…
Nie za bardzo wiedząc, co zrobić zastanawiam się nad wykręceniem telefonu do D. żeby przyjechal i przetłumaczył bałwanom jednym!!!
Okazuje się to niepotrzebne, bo z za horyzontu leniwym krokiem wyłania się poprzedni własciel działki, znany wszystkim i lubiany A.
A., widząc co się dzieje, zaczyna podchodzić coraz bliżej bliżej a na jego niedogolonym obliczu pojawia się pewien złośliwego szczęścia grymas….
Obaj moi adwersarze zaczynają się przekrzykiwać do niego , co sugeruje ze się nawzajem znają….I żądają jakiegoś działania od A.
No i się doczekali !
A. wziął głęboki oddech nadal się i jak nie ryknie! Aż przysiadłam! Objechał z góry na dół moich uroczych Panów zza płotu udzielając im praktycznych rad gdzie i co mogą sobie wsadzić.
Koronnym argumentem było przypomnienie ze, cytuje (z pamięci niestety ): „zawsze żeście cholery $#^&%@# ziemie mi rozjeżdżali, a za takie rzeczy opłatę powinienem pobierać!!!”
Nie musze dodawać ze występ werbalny odniósł skutek a wzmianka o opłatach za korzystanie z gościńca prasłowian sprawił ze Panowie znikneli jak sen złoty
Powstrzymałam chęć rzucenia się na szyję A. zapisując sobie jednak w myśli ze należy mu się naprawdę jakąś dobra wódka. A jeśli nie lubi dobrej wódki to należy mu się dużo wódki
I ze normalnie ten anielski człowiek mogliby być moim kierownikiem budowy
O! Anielski to dobre miano, Pan A zasłużył by stać się w moim dzienniku budowy panem Anielskim
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia