Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    54
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    190

ZIELONO MI... czyli dziennik Zielonookiej ;)


zielonooka

630 wyświetleń

Dni mijają…zielonych na drzewach coraz więcej, na działce marzeń wszystko idzie sprawnie aż dziwnie…

 

 


Ze swoim lekko fatalistycznym podejściem czekam tylko na kolejna bombę lub co najmniej katastrofę budowlaną

 


W związku z czym dochodzę do wniosku ze jednak nawet jak wszystko jest ok. to i tak człowiek się spala …

 


BB dzielnie pracuje wykopała całkiem spory dołek, zakupiła materiały (ściany piwnicy będą z czego innego niż ściany kondygnacji nadziemnych) i zaczynają murować.

 


D. czasami przyjeżdża rzuci okiem , zerknie czy równo, profilaktycznie objedzie jednego z drugim, choć naprawdę ekipa jest super…i nie mogę zległo słowa powiedzieć….

 


Uwijają się chłopaki równo, radyjko na baterie im przygrywa oraz okoliczne ptaszęta , nie ma mowy o żadnym piciu (po skończonej robocie fakt ze piwko sobie strzelą ale nigdy przed fajrantem i nigdy żeby przekroczyli pewne granice )

 

 


A propos picia – moja znajoma tez się buduje, gdzie indziej na szczeście i współczuję jej sąsiadom. No i ta znajoma była potwornie oburzona jak ja mogę tolerować alkohol na budowie…

 


No zaraz, jakby mi jeden z drugim przyszedł podpity, albo jakbym złapała ze pociąga w trakcie pracy , sama bym go wywaliła.

 


Ale na litość boska nie róbmy scen – chłopaki pracują po 10 godzin, skończą robotę , są w terminie i się piwa albo i dwóch nie mogą napić?!

 


Nawet grzecznie i bez upominania sprzątają po sobie, i nie zdarzyło się ani razu żeby następnego dnia jakiś niewyraźny był….

 


No! Jak są grzeczni i równo stawiają to ja tez będę miła

 

 


I tak sobie mija miesiąc bez żadnych rewelacji, co drugi dzień staram się podjechać chcąc na chwilkę żeby zerknąć i cieszę się strasznie, choć na razie wszystko odbywa się na poziomie -1

 


Ale za chwile kończą i będą strop lać nad piwnica, a z boku ładnie rośnie sobie fundament – szalunki, zbrojenie itd.

 

 


Ponieważ zarys budynku już jest, kupuje parę badylków na giełdzie przy SGGW wytkam je w ziemie i się cieszę, jak zaleją betonem to się wetknie bliżej. Brygada BB ma pod groźba kary śmierci nie podeptać moich badylków.

 


A przy okazji trafiłam do pewnego nadleśnictwa i ich szkółki – sprzedają różne zieloności hurtowo, ale można się dogadać. Ceny – drzewka np. brzózki albo świeczki od 1,5 -3 zł do 7 -8

 


no cóż maja około 30 cm ale co z tego – parę kupiłam , choć naprawdę czego jak czego to drzew na działce nie brakuje.

 


Ale trzeba zasadzić nie? To chyba facet musi….ten dom i drzewo….?

 

 


Wszystko sobie wesoło się toczy po czym oczywiści następuje wyczekiwana „bomba”.

 


Co prawda na gruncie nie budowlanym a prywatnym. Y dzwoni i każe mi załatwiać dla niego miejsce w szpitalu – najlepiej Lublinie bo tam ma znajomych. Miał „mały” wypadek samochodowy i ze złamaną łapą leci do Polski. No cóż ceny w krainie marzeń jakim sa stany za opiekę medyczną a takim jest właśnie złamana ręką są takie ze … ze opłaca się wykupić bilet do Polski i leczyć tu prywatnie.

 


Ok. nie ma co szaleć, ważne ze nic się nie stało to tylko złamana łapa….

 

 

 


Na koniec parę zdjęć z fundamentów

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...