Dziennik Irmy
pojachaliśmy dziś na budowę nacieszyć się końcem malowania :)
byliśmy o 13.30 i nikogo nie zastaliśmy...ups...
zadzwoniłam do pana szefa, a pan szef moim zdaniem był w stanie wskazującym...Ponieważ już mi parę razy podpadli poinformowałam pana szefa, że jeśłi za godzinę ich na budowie nie będzie, mogą już wcale nie wracać.
Oczywiście nikt nie przyjechał.
Zmieniliśmy nr alarmu i zamknęliśmy na wszystkie zamki.
Ale co teraz?
Przyjdzie samemu malować...
to zresztą pryszcz, ale tapetować też trzeba i zamontować drzwi do prysznica i inne takie tam...
Trudno, miarka się przebrała.
Za dobrze mieli i się w d..poprzewracało, mówiąc ich językiem.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia