Dziennik Irmy
To starszne jak kruche jest życie. Jak niewiele trzeba żeby zniknęło z powierzchni ziemi 90 osób...w sumie to 97 chyba...Od razu nasunęło mi się takie zdanie z wiersza Szymborskiej: "historia zaokrągla szkielety do zera, tysiąc i jeden to wciąż jeszcze tysiąc"...Przerażające dla mnie jest to, ze wsiadając do tego samolotu Ci ludzie byli pewni, że dolecą na miejsce. Mieli jakies plany, sprawy do załatwienia...truizm, ale los sobie z nich zadrwił...
Możliwe, ze jestem cyniczna ale nie sądzę żeby coś dobrego z tego wynikło...ot, burza medialna która za tydzień, miesiąc, przycichnie...zostanie po niej data do upamiętnainia...Nigdy chyba nie uda mi się dostrzec sensu w cierpieniu. Bardzo współczuję żywym, którzy tu zostali. Przedwczoraj byłam na pogrzebie, widziałam jak brat opłakiwał brata. Mogę sobie wyobrazić co się teraz dzieje w rodzinach tych ludzi, którzy zgineli w katastrofie pod Smoleńskiem...
I tak niewiele można zrobić...zapalić świeczkę, wywiesić flagę...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia