M08 - w moim ogrodzie (mario_pa)
Niedziela 05.11.2006
Dzisiejsze wieczorne odwiedziny na działce i budowie lepiej żeby się nie odbyły, a moje oczy tego nie widziały.
Rano poszedłem na zakupy, pogoda była obrzydliwa (samochód w naprawie - partactwo na każdym kroku, począwszy od zakładów ubezpieczeń, poprzez serwisy samochodowe na budownictwie kończąc). Zbaczajac trochę wstąpiłem na działkę, wszystko co nie przykryte dachem oczywiście pod śniegiem. To jeszcze nic.
Po południu wybierałem się na działkę posprzątać ten śnieg. Ale komentarze - po co, sam stopnieje. W międzyczasie spadł deszcz. Około 16 pożyczyłem samochód i pojechałem z mamą jednak na przegląd budowy. Byłem przygotowany, przeczucie ?
Snieg stopniał i gdzie mógł to spłynął: po schodach do przyległych pomieszczeń, przez niewidoczne dziury w stropie do kotłowni i garderoby przy sypialni - woda po kostki. Breja zalegała też strop.
Nie wiem ile litrów wody wylaliliśmy. Nie chce wiedzieć. Powinni się jutro paplać w wodzie po kostki na tym dachu, tyle że to jest k.m. MÓJ DOM. Mało mnie szlag nie trafił jak popatrzylem na kałuże wody na chudziaku. I breję śniegowo-deszczową zalegajacą strop.
Jutro sobie z majstrem porozmawiam. Niech zrobią dach, bo to jest teraz najważniejsze - tu trzeba jak lis się zachować.
A jak już skończą bo muszą - to wtedy mu przypomnę, że zostało jeszcze 15 KPLN do wypłacenia za robotę. I czy chce żebym mu płacił w takim tempie, jak on robi dach? Zajefani (czytaj b) fachowcy.
Ile czasu k.m. można było robić ten zaje.any dach. Ostatnio fizycznie nie czułem się najlepiej, więc nie chciałem się denerwować budową. Ale jak wczoraj ładowałem 45 kg rolki papy to mi przeszło ... strzeżcie się więc wrogowie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia