Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    45
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    196

wielki las


wilcza75

752 wyświetleń

no tak, zakończyłem pisanie dziennika na subtelnym tłumaczeniu się ze swoich marnych osiągnięć ogrodniczych, a chcąc zachować jako taką chronologię, muszę jeszcze wspomnieć o jednym zdrzeniu. Było to pod koniec września roku chyba 1999 (albo 1998).

Wracając z działki, chciałem przy okazji pokazać rodzince (t + 3 Panie: Moja Moja i 2 królewny wówczas w wieku 12 i 11lat) skrót przez wielki las do drogi Pisz-Kolno. Na mapie wydawało się to bardzo łatwe. W okolicach Pogobia Małego trzeba było skręcić na wschód i dalej już prostą drogą do drewnianego mostku na Pisie w Dziadowie. Dziadowo, dodam, jest jedną z licznych mazurskich wsi, ktore są już tylko punktami na mapach. Pozostały z niej resztki fundamentów zarastające lasem no i oczywiście most, zwany przez miejscowych Dziadowskim. Cecha charakterystyczna okolicy - bezludzie i zezwierzęcenie - od kilku lat z wilkami włącznie.

Mapa, którą posługiwałem się, była dosyć dokładna i pokazywała wszystkie ważniejsze leśne dukty. Ba, do jakiegoś miejsca prowadziły nas nawet drogowskazy. Zboczyliśmy gdzieś jednak z właściwego kierunku i zabłądziliśmy. Dokładniej to ja zabłądziłem, ale nie mogłem dać tego po sobie poznać, żeby nie straszyć moich nieźle przerażonych niewiast. Co gorsza zmierzch zapadł niespodziewanie - jak to we wrześniu i nie powiedziałem tego głośno, ale już zacząłem rozmyślać o noclegu w lesie. Nad ranem znajdą nas może drwale lub leśnicy i pal licho manadat za wjazd do lasu (bo dróżka na której staliśmy, nie była już raczej drogą publiczną a leśną) ważne żeby stąd w końcu wyjechać.

I gdy tak czarne myśli przebiegały mi przez głowę, zobaczylismy wieczornego grzybiarza, który spokojnie skierował nas we właściwym kierunku. Po nie więcej jak 5 minutach bylismy na utwardzonej drodze i już bez przeszkód wróćiliśmy do domu. I jak tu nie wierzyć, że Boża Opatrzność czuwała nad nami,bo skądże o zmierzchu wziąłby się grzybiarz na takim pustkowiu.

A może był to nasz anioł stróż.

Czego więc nauczyła mnie ta przygoda?

Niczego. No,z jednym wyjątkiem. Kolejne przejazdy "na skróty" przez puszczę odbywałem już sam i raczej w godzinach przedpołudniowych, tak na wszelki wypadek........

 

t

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...