wielki las
No to mamy pojutrze i wracamy z Manchasteru wczoraj do Naszej Wsi w lipcu 2000r.
Gdy już słupki płotu były na swoim miejscu, można było zobaczyć zarys całego pola. Podkreślały go dodatkowo świerczki posadzone tej wiosny, a na naszej wewnętrznej granicy pięknie wyglądaly modrzewie ze swoimi jasnozielonymi przyrostami.
Hmm...., ależ to był widok.
Nie wspomniałem jeszcze, że w sąsiedztwie pojawili się kolejni przybysze - kilka rodzin z miasta Łodzi, a Gospodarz korzystał z koniunktury i sprzedawał ziemię o juz 60% drożej niż nam. Wszyscy byliśmy zadowoleni , ale jak to Polacy, tak trochę nie do końca:
- nowi , bo rok wcześniej działki były jednak sporo tańsze (musieliśmy im powiedzieć )
- gospodarz, bo gdyby wiedział, to wstrzymałby się ze sprzedażą, albo nam więcej zaśpiewał
- no i my, bo nie wiadomo co to za jedni ci Nowi i czy nie zmącą spokoju w Naszej Wsi
Szybko jednak sie okazało, że nikt nie ma powodu do zmarwień.
- nowi , bo cena dalej szła w górę (po roku już do 100% tego co w 1999)
- gospodarz - jw.
- no i my - jw. , a przy tym łodziacy okazali się całkiem sympatyczni (chciaż kibicują Widzewowi).
O rany, jeśli w takim tempie będę pisał o budowie płotu to nie zbuduję go ( w dzienniku) do świąt. Zwłaszcza, że co wieczór moje królewny czekają w kolejce do komputera (jak teraz Ola) i popędzają mnie niemiłosiernie.
Olu, K O N I E C - na dzisiaj
t
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia