wielki las
Jednym z pierwszych filmów Jacka Nicholsona był „Kruk”(1963). Film jak film, dzisiaj byśmy go zakwalifikowali do gatunku fantasy, gdy oglądałem go na przełomie lat 70/80 była to po prostu baśń dla dorosłych. Zapamiętałem ten film z powodu tytułowego ptaka i oczywiście ze względu na młodego Nicholsona… tak, tak już wtedy miał ten swój szelmowski uśmieszek.
Chyba od tamtej pory datuje się moje marzenie, żeby zamieszkać na jakimś odludziu z udomowionym krukiem.
Kruki można wówczas było zobaczyć tylko z Zoo, bo Forumowiczom chyba nie muszę wyjaśniać, że czarne ptaszyska, które licznie spotykamy w naszych miastach to gawrony lub kawki. Kruk jest od gawrona większy, a czerń jego upierzenia jest tak intensywna, że wydaje się mieć granatowy odcień. Ma gruby, czarny dziób, w odróżnieniu wąskiego i jasnego dzioba gawroniego.
http://mpancz.webpark.pl/kruk_pliki/kruk2.JPG" rel="external nofollow">http://mpancz.webpark.pl/kruk_pliki/kruk2.JPG
Kruki występują rzadko i objęte są ochroną, dlatego uradowałem się niezmiernie gdy w końcu ujrzałem tego ptaka na wolności.
W roku 1987 lub 1988 odwiedziłem teściów w Piszu i wybrałem się na spacer do lasu. Tuż za miastem usłyszałem donośne krakanie. Pomyślałem, że to chyba nie gawron lub wrona. I rzeczywiście potężny dziób, nie pozostawiał wątpliwości - był to największy polski przedstawiciel rodziny krukowatych (później spotkałem je, nie tylko na Mazurach, ale i w okolicach Łomży).
Kilka lat temu, w swoim cyklu o faunie Puszczy Białowieskiej, publikowanym w Magazynie GW, Adam Wajrak wielokrotnie opisywał spotkania z krukami, do których miał chyba szczególny sentyment ze względu na swą małżonkę Nurię - naukowca badającego te ptaki. Jego artykuły były prawdziwą skarbnicą wiedzy o krukach.
Nie wiem jednak czy Wajrak widział to, co chyba w 2001r. ujrzałem w Wielkim Lesie. Najpierw dobiegł mnie odgłos krakania, tym donośniejszy, że cisza jest niewidzialną królową naszej polany. Poza tym był to głos nie jednego a dwóch ptaków. Kruki latały sobie dokładnie nad moją głową, ale jak to robiły…… Najpierw jakby ścigały się, by po chwili rozpoczynać powietrzną niby-walkę. Wyczyniały najróżniejsze akrobacje, rzucały się szaleńczo w dół, by po chwili wzbijać w górę. Przypominało to powietrzną walkę dwóch samolotów myśliwskich. Jeden z kruków latał nawet na plecach (jeśli tak można powiedzieć o ptaku), odpierając ataki, próbującego go podszczypywać rywala(?),brata(?). Nie wiedziałem, czy była to prawdziwe starcie, czy tylko zabawa, w każdym razie wydawało mi się że widzę coś zupełnie wyjątkowego.
Jednak nie. Niedawno przeczytałem, że są to typowe zachowania kruków. Tyle że godowe. Pozostaje tylko pytanie, czy była to prawdziwa walka dwóch samców czy zaloty zakochanej pary?
Najważniejsze jest jednak to, że kruki mieszkają w naszej okolicy przez cały rok i widuję je często, a że żyją podobno do 100lat, mam nadzieję że razem dożyjemy starości (tak tak kochanie z Tobą i krukami).
A marzenie z młodości…. Podobno jakiś leśnik w Wielkim Lesie ma w swojej leśniczówce oswojonego kruka, muszę go kiedyś obejrzeć z bliska.
Sorry, że tak marudzę o niczym, zamiast pisać co tam było dalej z płotem, tarasem, piwniczką, planem zagospodarowania przestrzennego, pozwoleniem na budowę i znowu z tarasem, przyczepą, sławojką, wyborem majstrów itd…
Wybaczcie, postaram się (nie)poprawić.
t
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia