wielki las
2002 rok zdominowały trzy wydarzenia, wśród których budowa, wyśnionej przez MM, piwniczki, okazała się najmniej ważna.
Ale po kolei. Wiecie panowie (panie tym bardziej) co to znaczy gdy wasza ukochana, coś sobie wymarzy. Przy braku prądu na działce oraz niedostępności wszystkich elektrycznych gadżetów, w tym przede wszystkim lodówki, piwniczka miała być, bo jak nie to …… , choć nie ukrywam, że i dla mnie perspektywa zawsze chłodnego piwa podczas upalnego lata była kusząca.
Wybetonowanej dziury w ziemi, nie brałem pod uwagę – od podłogi przyczepy do ziemi było 0,5m, wobec tego postanowiłem zbudować swego rodzaju ziemiankę. Pomysł i wykonanie było świetne, ale tylko przez pierwszy rok, no może dwa. Moja budowla ma jedną poważną wadę. Swoją piwniczkę zbudowałem z drewna.... Góra i boki zostały symbolicznie zabezpieczone folią i papą, ale spód już nie.
Złota rączka ze wsi – p.Mariusz zbudował coś w rodzaju kontenera o wymiarach podstawy 1x2m i 2m wzrostu, po czym podnośnikiem ciągnikowym wstawił to to , do uprzednio wykopanej dziury. Miałem zamiar wkopać się na jakieś 1,5 m, tymczasem już na 1–1,2m zacząłem wybierać zawilgocony piasek, a przy kolejnym wyciągnięciu sztycha, zaczęła podchodzić woda. A działo się to na początku suchego, jak zwykle, lata...
Pod koniec lipca, tydzień urlopu wykorzystałem na obmurowanie kamieniami wejścia do piwniczki i całość obsadziłem jakimiś skalnikami. KiZ zrobili jeszcze w środku super-półki i panowie przez resztę lata mogli rozkoszować się zimnym piwem, a nasze niewiasty nie musiały się już martwić o wiktuały, że na drugi dzień po przywiezieniu, będą cokolwiek nieświeże.
Jednym słowem obie funkcje - użyteczna i estetyczna wydawały się być spełnione.
Mojego błogiego spokoju w temacie piwniczki, nie zmąciło nawet pojawienie się następnej wiosny białych plam, niechybnie o charakterze pleśniowym, w jej dolnych rogach, Zresztą w maju na świat przyszła Zosia i w następnym sezonie wakacyjnym, raptem kilka razy zawitaliśmy do wsi. Dobrze przynajmniej,że KiZ często korzystali z dobrodziejstw Puszczy Piskiej i używali, coraz bardziej zwilgotniałej, ziemianki.
Po wiosnennych roztopach 2004r. w piwniczce pojawiła się woda, a jej poziom ustabilizował się na jakiś 30cm...
Wodę oczywiście od razu wybrałem, ale wilgoć , która "weszła" do środka teraz dopiero zaczęła się panoszyć. Drewniane słupy konstrukcji, już chyba na stałe nasiąknęły wodą, a wykwity grzybów zajmowały coraz większę powierzchnię dolnych ścianek.
Dopiero w następnym roku, podczas kopania fundamentów naszego domku, gdy na niespełna metrze pojawiła się woda gruntowa, zresztą równo z poziomem pobliskiego rowu melioracyjnego, zdałem sobie sprawę że jeśli chciałem tu stawiać piwniczkę, należało, przynajmniej w części podziemnej, zrobić ją z bloczków fundamentowych (może jeszcze taniej niż z drewna) i wykonać fachową izolację...
...ale, ale, muszę dodać, że piwniczka znakomicie przydaje się jako graciarnia podczas budowy. Więc jakaś pociecha z niej jest.
rzeczony okaz na obrazku z lewej; 3 lata po postawieniu jeszcze się nie zapadł (nie patrzymy na domek, którego jeszcze nie ma - jak mawiała jedna z Dziennikarek)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia