D07- dziennik rzeka Ori_noko
Dzwonię od czasu do czasu do elektrowni namawiając ich, żeby wyłącznie sąsiad czekał na swoją moc, bo my chcemy tylko 6-8kw Trafiamy na nadzwyczaj nieprzyjemna panią. Stwierdziliśmy: przez telefon część ludzi ma poczucie bezkarności. Mąż poprosił o dzień urlopu i zrobiliśmy sobie wyprawę do Zakładu Energetyki. Pani na nasz widok i przypomnienie o rozmowie była hm nazwijmy to zakłopotana. Ciężko się z nią rozmawiało. My chcieliśmy wiedzieć od kogo zależy wydanie zgody na podłączenie nas do istniejącej sieci. Ludzie po drugiej stronie drogi maja skrzynki z prądem ,a i Zakład przyznaje : możliwości przyłączenia są, ale..
Poprosiliśmy o ponowne rozpatrzenie wniosku i podanie nam bardziej satysfakcjonującej odpowiedzi. Na pożegnanie mąż wypuszcza zatrutą strzałkę :
- Wrócimy za dwa tygodnie -Widzimy wyraźnie panika w oczach !
- Po co chcą państwo przyjechać, przecież wszystko już wyjaśniliśmy, prądu ze względów ekonomicznych teraz wam nie podłączymy!
- Tak to już wiemy, ale tak się składa, że tylko od was możemy dostać prąd...
Później nastąpiły kolejne wymijące grzeczności i odjechaliśmy skrajnie przygnębieni. Co mi po wyższości moralnej i chodzeniu pod prąd, kiedy do oświetlenia zostaną nam łuczywa?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia