D07- dziennik rzeka Ori_noko
Mamy lany poniedziałek , a nasze lanie ław odsuwa się w czasie. Dogadałam się z ekipą w sprawie umowy, ja troszkę ustąpiłam , wykonawca zgodził się na dopisanie małych zastrzeżeń, umówiliśmy się.Uff. ...oj naiwnam
Teraz tylko moja większa połowa (hehehe) miała zadzwonić i umówić się na godzinę podpisów. No i Majster nie nagabywany przez nas w święta uznał, że chcemy zerwać ustną umowę, bo się w sobotę do podpisania nie stawiliśmy, ani telefonu nie było ,odłożył nas ad acta i kończy posadzki u kogoś. Wrr mój błąd, chcąc żeby mąż miał poczucie współdziałania zostawiłam mu to i mam na „dzień dobry” dwudniowy poślizg.
Z drugiej strony zachowałabym się podobnie, jak mi klient nie daje potwierdzenia to za nim nie biegam, będzie mnie potrzebować to się odezwie...
Zostawiam sobie za to straszeniem mężem w zanadrzu. Nieobecność tego groźnego , nieobliczalnego, nieznanego elementu jest pomocne. Subtelna równowaga mąż/majster została zachowana, kosztem opóźnienia - trudno.
Z milszych spraw kończę obchód banków w sprawie kredytu na polu walki zostały dwa: PKO BP i WBK. Musze wprawdzie skoczyć jeszcze do Kredyt Banku – pogadać , posłuchać.
W sumie z początku myślałam: to stracony czas. Teraz widzę sens. W kolejnych bankach można zapytać o indywidualne kryteria, o możliwe ustępstwa,o komplet wymaganych dokumentów, o wysokość prowizji w naszym konkretnym przypadku itd., porosić o wgląd w standardową umowę , o symulacje rat do zapłacenia i odkryć ,że na symulacji nie ma reklamowanego na plakatach oprocentowania, tylko znacznie wyższe..., wiele spraw można się dowiedzieć. Polecam pytanie: proszę podać wszystkie koszty kredytu jakie będziemy ponosić w rozbiciu na oprocentowanie i pozostałe elementy.
Bardzo kształcące wizyty. Muszę przyznać, znaczna część bankowców jest słabo przygotowana na tak dociekliwych klientów, mimo to nadal uprzejmi i zachęcający.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia