Natalkowy pamiętnik :)
choć pogoda dziś lewa a weny do pracy jakoś nie mam, to i tak zadowolona jestem, ponieważ stawiamy jakies drobne kolejne kroczki. Mianowicie - kaskę na bloczki wyciągnęłam, jutro jedziemy zapłacić i spisać umowę depozytową.
Dziś ku mojemu zaskoczeniu w ciągu jakiegoś kwadransa załatwiliśmy kierownika budowy - a tak dokładnie to załatwił nam go mój niezawodny tata. Kierownik jest wujkiem siódma woda po kisielu, mieszka blisko budowy, ma wszystkie konieczne uprawnienia i choć w sumie nie znammy go jakoś dobrze, to jednak wolę jego niz kogos całkiem nieznanego. Mam nadzieję, że z nas nie zedrze. Umówieni jestesmy na telefon - jak już bedziemy mieć pozwolenie na budowę, spotkamy sie na działce, obejrzy projekt, pogadamy, ustalimy cenę. Myślę, że ten układ mi odpowiada. Zobaczymy, jak ta współprtaca bedzie wyglądac w praniu...
Zorientowałam się również co do przenośnego kibelka na budowę - najlepszą ofertę dostałam na 35 zł tygodniowo plus 49 zl każdy serwis (czyli opróżnienie zbiornika, wymycie itp.) Powiedziano mi, że przy 6 os. ekipie serwis raz w miesiącu powinien wystarczyć. Dobre jest to, że można np. wziąć na 2 tygodnie i potem oddać (np. jak np. jakaś przerwa będzie w budowie). Więc w sumie nie jest tak że myślałam że bedzie gorzej.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia