Natalkowy pamiętnik :)
Czas leci i nie wystarcza go na uzupełnianie dziennika. Co to dopiero będzie jak budowlańcy pojawią się na działce i ruszymy z tym koksem??? W każdym razie z kwestii historycznych - mamy już na działce prąd!!! Pełana skzynka, właściwie taka trzypiętrowa nie wiem w sumie dlaczego. Jutro mąż dostanie kluczyk do tej skrzynki, uiści odpowiednią zapłatę (brrr) i będziemy mogli sobie na własny prąd podłączyć przyczepkę i na przykład zrobić sobie kawkę :) Bo przyczepka w międzyczasie stanęła właśnie na budowie :)
Z mniej dobrych wieści to to, że dziś widzieliśmy się z naszym majstrem i wiemy już że ekipa przyjedzie 11 czerwca, no a może jak się uda kilka dni wcześniej, ale raczej anstawiamy się na 11. Oczywiście trochę szkoda, bo już chcielibyśmy ruszyć z kopyta, no ale, ostatecznie to nie żaden konkurs i czy zaczniemy 4 czy 11 nie ma większego znaczenia.
Sporo rzeczy dziś omówiliśmy, organizacyjnych, technologicznych, ile czego kupić, co przygotować, gdzie rozdysponoać materiały na działce itp itd.
Wczoraj tak na roboczo wyznaczyliśmy sobie domek na działce. Hmmm, duży jest, duży. Nawet sąsiedzi się pytali czy to jakiś hotelik będzie :) Nas w sumie też to trochę przeraziło, choć w sumie przecież wiedzieliśmy, że tak będzie. Jeśli chce się mieć dwustanwiskowy garaż w bryle, salon, kuchnię, spiżarkę kibelek, gabinet, sypialnię z garderobą i łazienką na parterze no to musi być duży nie ma siły... To jednym słowem oznacza - dużo ksy na fundamenty. Nasze ławy zaapaptoana pod szkody górnicze na rzucie wyglądają jak pajęczyna - ławy krzyżowe, kupa betonu, kupa zbrojenia. Powierzchnia zabudowy 176 czy kupa styropianu (a w sumie majster radzi jednak styrodur), kupa folii, papy, geowłókniny. Generalnie masakra...
Z kwestii masakrycznych, teść zrobił nam pełny kosztorys domu. Bez fajerwerków ale porządnymi materiałami stan z białym montażem i podłogami wyliczył na 480 tys. Hmmm, no cóż, obawiam się, że ta kalkulacja jest realna lub lekko niedoszacowana. Czyli po prostu masakra... I teraz myślę, gdzie by tu szukać oszczędności??? Może ktoś ma jakiś pomysł. Jedyne co mi przychodzi to instalacja grzewcza z PCV a nie miedzi, którą zakłada kosztorys. Kosztorys zakłąda też, że roboczogodzina kosztuje 8,8 zł. WYdaje mi się, że to badzo optymistyczne założenie, mało realne.
Za stan surowy otwarty (z oknami dachowymi) myślę, że 70 tys. nie wyjęte (taki wstępny szacunek majstra).
Trochę nas to wszystko przeraża, ale teraz nie czas na srach tylko na mobilizację sił do pracy co by na to wszystko wyrobić....
Zadania na ten tydzień: to dalsze zakupy. Stal, terriva, i drewno (więźba i na szalunki) zamówione a stal zapłacono (o matko boska częstochowska....). teraz trzeba znaleźć jak najtańszego źródła styropianu/styroduru (porównać ceny, biorąc pod uwagę, że na styropian szłaby siatka i szpachlowanie), cementu, folli kubełkowej, geowłókniny, mazidła na fundamenty, ryry doprzepustów, rury drenarskie, rury na studzienki, 4 kręgi betonowe na studnię zbiorczą.... uff
W tym tygodniu chcemy też złożyć zawiadomienie o rozpoczeciu robót budowlanych, no i może uda się złoży wnioski o kredyt.
Załatwiliśmy też piasek (500 zł za wywrotkę) i kruszywo do trzpieni, nadproży (lane będą), i częściowo do drenażu (bo granulacja dość mała niby 2 - 16 ale kamyczki dość drobne).
Załatwiliśmy też z sąsiadami że panowie z wodociągów będą mogli wkopać się lekko w ich ogródek, gdzie leci rura wodociągowa.
Z właścicielem działki obok naszej (tym który spzedał nam naszą) załatwiliśmy też, że w razie gdyby była taka potrzeba, będziemy mogli nadmiar ziemi z wykopu, albo piasek zsypać na ich działkę.
No, także w sumie był to dość owocny weekend, a na naszej działeczce cykają świerszcze, pachnie trawa (zarosło nam jak nie wiem co, trzeba kosą wykosić) jest cudnie.... :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia