Natalkowy pamiętnik :)
Ach, już nie mogę się doczekać aż nasi górale zjadą i wreszcie zaczniemy budowlane szaleństwo... Odliczam dni :) choć pewnie niedługo będę nie raz jeszcze przeklinać tę chwilę, kiedy pomyśleliśmy z mężem że zimne piwko na tarasie a jesieniu czekolada na gorąco byłaby fajniesza niż wiecznie włączające się alarmy samochodów pod blokiem... Wczoraj do późnych godzin nocnych studiowałam nasz kosztorys i na jego podstawie tworzyłam kosztorys dla banku. Nawet w sumie chyba dość dobrze mi poszło, tylko przerażają mnie te kwoty maksymalnie. No cóż, jestem realistką, wiem, że pewnie będzie drożej niż taniej, ale wierzę że jakoś z pomocą Boską nam się wszystko uda. Mam nadzieję przede wszystkim, że wykonawcy okażą się rzetelni, dostawcy słowni i chętni do udzielania rabatów a że nam wystarczy dystansu do tematu, determinacji i poczucia humoru, żeby budowa była naszą przyjemnością a nie udręką. Zobaczymy, na razie oprócz chwil totalnej paniki jest dobrze. Dziś zamówiłam i zaklepałam datę dostawy stropu, styroduru na fudament, folii kubełkowej, apy zwykłej i termozgrzewalnej.
Kolejne zaplanowane zakupy to: styropian na podłogę na gruncie, folia PE, wszystko na drenaż (ryry, studzienki, geowłóknina, żwir, kręgi na studnię zbiorczą)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia