D07- dziennik rzeka Ori_noko
Tak jak dziś to ja wstawałam w dzieciństwie na grzyby to znaczy podrywałam się co godzinę żeby nie zaspać. O 6.00 troszkę pieliłam działkę – no tego to mi nie zabraknie na lata – a obok mnie zwalniała czasoprzestrzeń. No serio. Na działce jest normalny ruch, a jak ktoś zbliża się do naszych granic to zwalnia mu pojazd, ruchy też i wolniutko przedziera się do przodu, mija nas i z chwilą wyjechania za ostatni słupek nagle odzyskuje prędkość i w chmarze pyłu znika w innym wymiarze...
Świtem to działało silniej niż zwykle.
Panowie punktualnie zajechali w dwa autka z przyczepami, w tym jedna dla konia. To była zmyłka , ukryli tam wc . Rozpakowali się błyskawicznie i założyli przedsiębiorstwo wydobywcze : Qpa gliny.
Oczywiście z wrażenie nie zabrałam z domu dokumentacji - do domu. Następnie gdzie jest studzienka ? Następnie wyszedł kłopot z prądem - szukam właścicieli drugiego domu coby rozwikłać energetyczny układ. Mam skoczyć zamówić piasek na już, bo kopanie idzie lepiej niż sądzili. Czyli czas powędrować do banku i ponownie wyczyścić konto, przy okazji do betoniarni przypomnieć o naszych kanoldach . Na szczęście wszystko dziś mogę załatwiać w towarzystwie synka. Starszy braciszek posadził go przed bajkami i sam poszedł do szkoły zamiast delikwenta odstawić do przedszkola. Ten ostatni nie protestował zadowolony z niespodzianych wakacji, w końcu miał spokój, bajki, śniadanko i obietnicę ,ze mama lada moment się zjawi. Z drugiej strony co dwie głowy to nie jedna...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia