Natalkowy pamiętnik :)
jeszcze mały opisik tyczenia: w sumie bylam dośc zestresowana głównie z tego względu, że ponieważ zmieniamy technologię budowy, to i obrys zewnętrzny ścian konstrukcyjnych sie zmienia. Chciałam w sumie, żeby juz geodeta to przeliczył i wytyczył mi nie dokladnie tak jak jest w projekcie ale tak jak będzie to w rzeczywistości przy zmieniionej ścianie. Był odpowiedni wpis do dziennika dokonany przez kierownika. Geodeta powiedział, że nie ma sprawy przeliczy i wytyczy. Najpierw było mówione, że tyczymy osie ław no i obgadalismy o ile trzeba je przesunąć od osi pierwotnej w projekcie (6 cm), potem geodeta jednak doszedł do wniosku ż ew tej sytuacji lepiej będzie wytyczyc obrys zewnętrzny budynku odpowiednio pomniejszony. No i zabrał sie do pracy, ja tez zabrałam się do zegoś innego. Naszczęście przeszło mi przez myśl, że jeśli tyczymy obrys to on musi mieć 16 cm mniej a nie 6 jak ława. No i geodeta przzynal mi rację. Nie chce myślec, co by było gdybym tego nie powiedziała, może sam by na to wpadł. nie wiem. W kazdym razie widząć jego poczyniania najpierw byłam przerazona, czy dom będzie dobrze wytyczony, ale w sumie potem się rozkręcił i mam nadzieję, że jest ok. Wszystko mi jeszcze narysował z realnymi wymiarami które obliczył. Przekątne się zgodziły co do joty, więc mam nadzieję, że jest dobrze. Pan był sympatyczny, ale nie spieszyło mu się. Tyczenie 176 metrów zabudowy zajęło mu chyba z pięć godzin. Ale pracował sobi ena luzaka - papierosek, pogadanka oZydach (na szczęście szybko zauwazył że nie należę do antysemitów i temat został zakończony). także domek wytyczony, na działkę przyjechał cement. A oczywiście dostawy z tartaku jak nie było tak nie ma.....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia