Natalkowy pamiętnik :)
OCH, coś nie mam szczęścia do wpisów do dziennika - juz od tygodnia miałam napisac o wykopie :) i wkleić zdjęci ano i postanowiłam, że wreszcie muszę to zrobić. No ale oczywiście bateria w aparacie siadła i zdjęcia będą dopiero wieczorem.
W każdym razie dla celów historycznych: 9 czerwca roku pańskiego 2007 na działkę wjechała kopara, ciężarówa i zaczął się wykop. Sporo to potrwało wlaściwie od rana do wieczora, ziemię wywozilismy na działkę sąsiada (pustą, za jego zgodą oczywiście) :) Mąż z teściem pilotowali sprawę przez calutki dzień, sprawdziali głębokość wykopu a kopara kopała. Mąż spalił sobie totalnie czoło i kark, gdyż zapomniał czapeczki. Na szczęście chociaż okulary słoneczne mu przywiozłam bo upał straszliwy był. Dziura jest ogromna, ziemia fajna - piaseczek czysty także pójdzie z powrotem do fundamentów. Wody w wykopie brak, także całe szczęście, bo sąsiedzi mieli (tylko że w kwietniu kopali).
Także, od tygodnia mamy wykop. Dziecko zagląda do tego wykopu i pyta: "a gdzie jest ten domek?" - dwa latka ma :) słodziak. Ma na działce mega piaskownicę (30 ton :)
No, a nasi budowalańcy wciąż przeciągają swój przyjazd... Obecna wersja to 25 czerwca już na 100%. No zobaczymy, oby, oby. Na razie spokojna jestem, ale jak nie bedzi eich 25 to się wkurzę.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia