Natalkowy pamiętnik :)
SZOK, SZOK, SZOK. Nasz przyszły dom nie jest już dziura w ziemi, ale solidna podstawa do dalszego budowania!!!! Dziś zalewamy wylewkę wstępną i tym sposobem mam nadzieję świętować dzisiaj STAN ZERO :)
No ale to dopiero po południu.
Przez ostatnie dni trochę straciłam z obiektywu budowę bo szkoliłam się w stolycy i mąż musiał w pełni przejąć organizacyjna pałeczkę (jak wróciłam powiedział tylko - ale sajgon :)
Chłopaki w tym tygodniu izolowali ściany, dokończyli drenaż. Na ściance fun. są dwie warstwy dysperbentu, na to klej do styroduru, na to styrodur 4 cm, na to folia kubełkowa mocowana od góry na kołkach.
Do fundamentów wszedł calutki piasek z wykopu (dość czysty oddzielony od humusu) + chyba z 6 aut pisaku kupnego, plus parę aut pospółki (warstwę górną jakieś 30 cm robiliśmy z pospółki). Chłopaki wszystko zagęszczali warstwowo i dzisiaj kończą zagęszczanie. Kopara przy okazji podrównała trochę teranu z tyłu domu, gdzie ze względu na spadek działki fundament stał jakieś 80 cm ponad poziomem pierwotnym gruntu, teraz po rozprowadzeniu z tyłu domu części humusu z wykopu jest całkiem fajny poziom. Jeszcze od strony tarasu będzie trzeba sporo zniwelować i podsypać jeśli nie chcielibyśmy mieć schodów z tarasu a bardzo chciałabym taras wtapiający się i naturalnie przecedzający do ogrodu. No ale to się zobaczy.
generalnie na razie wszystko wygląda dość porządnie, mamy sporo szczęścia w załatwianiu różnych rzeczy - typu "nie da się" a potem jednak się da. Koordynacja koparki, piasku, pospółki, skoczka i innych drobiazgów w taki sposób by nie było przestojów na budowie nie jest sprawa prosta, ale nie zapeszając jak na razie się to udaje i chyba mamy szczęście do życzliwych elastycznych osób. Tu ukłon w kierunku pana koparkowego, transportowca, pana ze składu, który jednak wcisnął nas na transport bloczków fundamentowych itp.
Wczoraj na działkę przyjechała więźba- dużooooo tego jak nie wiem, wygląda porządnie. Chłopaki już zaczęli impregnować. Akurat fajnie przeschnie do czasu jak będą roboty na dachu.
W czwartek przyjechały cegły na słupy (i na jedną ścianę w środku) - chyba ekipa z przymrużeniem oka na nie patrzy. Coś tam majster mówił, że wyglądają gorzej niż rozbiórkowe :)))) No, ale powiedział, że wiadomo, że to taki efekt "na stare" ma być :)
W najbliższych dniach ma przyjechać terriva.
O stronie finansowej nie wspomnę, wystarczy jedno słowo - masakra....
Wczoraj był pan rzeczoznawca z banku i mam nadzieję, że wkrótce sfinalizujemy kwestię kredytu.
Wczoraj byliśmy dość długo na budowie, posiedzieliśmy nawet chwilę z nasza ekipą, dziecko kiełbaskę z ogniska skonsumowało i w ogóle było bardzo milo.
jakoś to wszystko teraz tak szybko idzie, że wciąż nie dociera do mnie, że budujemy dom - nasz dom, że my tam mamy mieszkać, mieć tam ogródek i łazienkę. Szok, po prostu :)
Zdjęcia wkrótce...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia