Natalkowy pamiętnik :)
MAMY STAN SUROWY OTWARTY
Wow :))) jakoś wciąż nie moge w to uwierzyć.... i jakoś w sumie jest we mnie mniej entuzjazmu z tego powodu niż myślałam że bedzie, to chyba głównie przez tenmój racjonalizm... ech, po prostu zdaje sobie sprawę ile roboty jeszcze przed nami i że teraz to dopiero będzie robota - więcej organizacji, załatwiania, dogadywnaia sie, decyzji drobniejszych i poważniejszych... A tu góralska ekipa odjechała, niestety... No, ale grzechem byłoby zasmucać. Na naszej działce, tam gdzie jeszcze przed 4 miesiącami nie było nic stoi piękny ogromny budynek:)))) Z fundametami, drenażem, ścianami, stropem, dachem, kominami, dwoma studniami....... No szok po prostu - jak patrzę na ten wielki co by nie powiedzieć budynek - przyszły dom (choć już teraz tak o nim mówimy) no to po prostu jakoś nie umiem w to uwierzyć, że on tam jest i że jest nasz!!!!
W środę odbyła się impreza wieńcząca stan surowy otwarty. No cóż, no cóż ja moge powiedzieć, sktórowo 7 facetów i jakieś 4 czy 5 litrów wódki..... No bylo po prostu fantastycznie he,he, nie no nie ma co narzekać, pieczonki były dobre (przygotowała moja mama - mamuś wielkie dzięki). Ja robiłam za kierowcę. Mój mąż jako dobry gospodarz chciał pokazać swoja gościnnośc i pił w tempie i ilościach góralskich. Skończyło się to cieżką nocą i dniem kolejnym wyciętym z życiorysu (szczęście że urlop wziął), moją poranną wycieczką do apteki po 2KC czy jak tam sie to zwie. Chłopaki tempo i przepustowość alkoholowa mieli niesamowitą...... czegoś takieog jeszcze nie widziałam. A na koniec imprezy elegancko sie pożegnali i wcale nie było widać że spożyli jakies 3 litry wódki.
jednym słowem stan surowy otwarty został suto opity :)
W trakcie imprezki były góralskie przyśpiewki i odwiedziła nas wielka żaba/ropucha co poczytuję za dobry znak na przyszłość :))
Można powiedzieć że impreze nawet była z poprawinami, ponieważ w lodówce została jeszcze 1 flaszka, natrętnej obecności której chłopaki nie mogli zdzierżyć następnego ranka. Skończyło się to tym, że wszystkie roboty drobne jakie pozostały na dzien ich wyjazdu majster musiał zrobić sam - był wkurzony, sam musiał wszyskto popakować. Z tego wszystkiego chlopaki zapomnieli postawić wiechę... No, ale postawiliśmy sobie ją sami.
Żeby było jeszcze ciekawiej wczoraj popołudniu pojechaliśmy jeszcze na budowę zobaczyć, czy już wyjechali i tak w ogóle. Okazało się, że na działce w swoim samochodzie śpi jeszcze jeden niedobitek pijacki - lokalny pracownik... jak nas zobaczył udawała że trzeźwy jest i próbował pojechać (samochodem!!!!!) do domu. Oczywiście nie pozwoliliśmy mu, i kolejnego dleikwenta musiałam odwozić do domu......
No i po tych przygodach, wczoraj padłam wieczorem.....
tak więc teraz parę dni odpoczynku i powolutku zaczniemy zajmowac się kolejnymi rzeczami. Plan na ten rok zależy przede wszystkim od pogody. Plan maks obejmuje:
- nawiezienie ziemi na działkę w celu wyrównania (kopią blisko nas pod kanalizację i ta ziemia dośc tania jest, niezbyt dobrej jakości, ale najwyżej na górę nawizie sie bardziej żyznej ziemi)
- w połowie listopada montaż okien i drzwi
- zamówić (znaczy poczytać, wybrać itp.) bramę garażową też gdzieś na połowę listopada
- do tego czasu rozplanować instalacje elektryczną i robić bruzdy
- spotkać się i umówić z instalatorem c.o.
- ew. zamontować wkład kominkowy, żeby móc prowadzić jakieś roboty w środku zimą
- ew. znaleźć kogo do ocieplania poddasza i płyt karton-gips
- dogadać się i umówić na marzec np. z ekipą tynkarską i od wylewek
a przede wszystkim zaczać czytać czytać czytać o wszystkim do dotyczy wykończeniówki
Ze spraw najmniej przyjemnych, wiemy juz ile wyniesie nas robocizna za stan surowy otwarty naszej natalki. Jeśli by ktoś z natalkowóc chciał wiedziec prosze pisac na priv.
[/code]
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia