D07- dziennik rzeka Ori_noko
Mam spory zgrzyt z panem Wykończeniówka Jak wspominałam mieliśmy z nim długoterminowy romans. Zaoferował się zbudować nasz dom od podstaw. Oczywiście jak pozostali dostał ksero projektu , czas na wycenę i etapy prac. Jako jedyny podał dwie niewyraźne cyfry przez telefon i było mu bardzo przykro kiedy przetargu nie wygrał , a my podpisaliśmy umowę z kimś innym.
Od początku kopania fundamentów żywo interesuje się postępami prac. Dzwoni, pyta, zachwala swoje umiejętności. Wystąpił z ofertą zrobienia reszty : tynki, posadzki, elektryka, ocieplenie, instalacje grzewcze. Całe wnętrze do malowania włącznie.
Wszystko pięknie, poprosiłam o wycenę , podział prac na etapy termin zakończenia z plus minus czasem poślizgu oraz etapy płatności . Usłyszałam: będziemy tańsi niż twoja ekipa.
Na takie dictum znalazłam więc : tynkarzy , posadzkarzy, instalatora (no tu to szukanie trwa), spotykam się też z elektrykiem.
A tu mi pan Wykończeniówka dzwoni :
a) zgubił projekt wiec nie ma z czego liczyć
b) mam mu podać stawki ekip z okolicy żeby mógł dać niższą cenę
c) wziął kredyt z nadzieją na pracę u nas
d) nie mam szukać żadnych innych ekip bo on zaraz wchodzi z ludźmi.
I jak z nim rozmawiać? Spotkałam się z nim już ze trzy razy za każdym razem wychodziłam z niczym. Ja prosiłam do znudzenia o zsumowanie robocizny. Powoli to, że On nie umie zrozumieć słów: termin, umowa, kosztorys powoduje coraz trudniejsze kontakty. Pan Wykończeniówka zachowuje się pt.: między nami starymi znajomymi umów nie trzeba, ja się szykuję do pracy .Wrr komunikat, że bez umowy i kosztorysu to gwoździa nie wbije, wyraźnie nie dociera. Zobaczymy jak to się skończy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia