D07- dziennik rzeka Ori_noko
Seria absurdalnego przemieszczani się w czasie i przestrzeni trwa.
Poranek :
- głęboki oddech trzeba wejść na dom i skropić beton (najgorsze jest ta część drabinowa, ale notuję poprawę za tydzień zostanę zawodowym olewaczem ), a jak zeszłam to przyszedł obfity deszcz.....
- drugi oddech Klonika za szmatki i wio do lekarza niby świniak, a o gorączce zapomniał (już wiem: trzeba od wejścia domagać się zamknięcia w izolatce. Jednak świniak. )
- wypad na pocztę, a nóż widelec , papier z sądu tam czeka ? (Nie czeka)
- wyprawa do sąd u(zauważyliście to subtelne zróżnicowanie wypad/wyprawa....hm wyrabiam się )
W sądzie kolejka. Niziutka pani Sekretarka zbrojna w powagę urzędu sprawdziła księgi pokazała mi palcem że rzeczywiście mam racje trzynastego złożyłam u niej stosowny formularz, wiec moje podanko opuściło ich 14 tegoż miesiąca. Dobra. Powrót do domu , a piać na pocztę. Poprzednio szukały dla mnie trzy panie, teraz stało się to kwestą honoru placówki kto żyw ruszył w regały, półki, półeczki i notatki. Wyrok dostałam bezapelacyjny: żadnej poleconej przesyłki do pani od 13 maja do dziś nie było. Hm to gdzie nasz dokument otwierający drogę do zadłużenia się na 25 lat? Kto nam broni wstępu do szeroko pojętej rodziny PKO?
Skok do domu rzut oka na Prosiaczka , okej oczy dopiero lekko kwadratowe od telewizji. Spotkanie w banku, na dziś obiecałam przytargać cokolwiek wakuje , trzeba powiedzieć o brakach. Pan zatroskany , lekko zgarbiony nad problemami klientów smutno kręci głową, bez zaświadczenia o czystości hipoteki nie ruszymy.
„Co było robić Gaweł ani pisnął wrócił do siebie i czapkę nacisnął”...Wymyśliłam: jadę jeszcze raz do sądu, tam łzami i sposobem na Rejtana uzyskam stosowny wypis i git.
Miło jak nas ludzie rozpoznają, panią Sekretarkę aż poderwało na mój widok. Dała kolejny formularz, kazała sobie podać nr KW i ruszyła ostro szukać. Siedzę sobie i dumam: a jak ja źle wpisałam tam poprzednio numer? E lepiej sprawdzę. Hm na karcie już krucho z kasą , smsik do sąsiadki . Poszła do mojego Prosiaczka i z domowego mi oddzwonili.(Te rekalmy mnie wykńczą). Numer się zgadza. Ulga jednak jestem w miarę odpowiedzialną jednostką. Cóż za złudzenie.....
Pani Sekretarka w perspektywie sporego sądowego korytarza zrobiła się drobinkowata i mogła wpłynąć na mnie już jedynie mimiką : Pani wejdzie. – Skąd ten chłód w głosie?
Cóż, jak to ująć żeby nie obrazić nikogo? Pisałam wcześniej jak mi brakuje papierka bo garaż ma inna księgę wpisaną, a dom inną. Nie wiedziałam, iż takie kuriozum jest , ale w ręku MIAŁAM dwa różne numery. To jest prawda, bo nasz dom ma pozwolenie na budowę .....na czyjeś mi nie znanej działce. A dokument leżący od dawna w banku jest prawomocny i odnosi się do obu budynków. Uff czad, nie? Pozostało mi postarać się o naniesienie poprawki na pozwoleniu na budowę. Powiadomiłam bank o tym drobnym przeoczeniu ze Starostwa. No jutro to będzie odlotowy dzionek, i starostwo i drewno przyjedzie i komin i zanieść uzupełniony dziennik budowy do banku i zaopatrzyć rodzinę na weekend i kilka innych działań nie związanych z budową , acz przez nią zaniedbanych. Dobrego piątku rodacy.
PS. Los odrobinę się do mnie uśmiechnął , wrzuciłam do szafy z coca – colą 2zł, a on mi wypluł cztery puszki fanty. Odszkodowanie za brak coli czy na poprawę humoru?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia