D07- dziennik rzeka Ori_noko
Uwaga : Odcinek pozbawiony zupełnie wątków budowlanych. Tylko dla miłośników mocnych wrażeń na poziomie wczesnoszkolnym .Mamy chwilę przerwy na budowie. Czekamy na szalowanie i zbrojenie schodów. Równocześnie zbliża się wielkimi krokami występ najmłodszego Klona. Kończy się rok szkolny i wydarzenie to jest czczone w rozmaity sposób. Jestem naprawdę ciekawa jak to wypadnie. Wychowawczyni prosiła już o rozmowy wstępne z dzieckiem i o klasyczny strój apelowy. Ponieważ ostatnim razem wyglądało to mniej więcej tak:
Dzień Babci i Dziadka – przekładane terminy w przedszkolu zaowocowały brakiem babć na imprezie ,to choć mama musi się stawić. Oczywiście na styk zaspaliśmy. Gwoli uspokojenia sumienia krzyknęłam z kuchni:
- załóż biała koszulkę , granatowe spodenki i bluzę!
- Dobrze mamusiu.
Starszy Klon odholował braciszka na zajęcia zdążył przed szkołą cofnąć się do domu:
- Mama impreza o 13.00
- Dobrze, dobrze
Nie dręczona żadnymi przeczuciami (gdzie ten sławetny matczyny instynkt ?? ) wpadłam na sale gimnastyczną za pięć trzynasta, ulokowałam się miedzy statecznymi jubilatami i czekam. Patrzę i oczom nie wierzę: wmaszerowuje cała grupa , ustawia się na scenie...pośrodku moja pociecha wysmarowana obiadem w białej koszulce od w-f starszego brata (6 lat różnicy!!! nie mówiąc o gabarytach) i w najpotworniejszych poprzecieranych w siateczkę granatowych leginsach. Wkoło rówieśnicy w muszkach, krawatach i portkach na kant. Różnica była ...hm widoczna. Przywołałam próbując owinąć go jakoś gustownie nadmiarem materiału , wygładzić te wypchane na kolankach i zadku portki. Pełna klęska, ale młody zadowolony z serduszkiem przypiętym z przodu podskakuje z emocji. Pan z kamerą starannie wszystko uwiecznia – jak dla mnie nie ma potrzeby już wiem , tego występu nie zapomnę. Chwila koncentracji dla małych artystów, wszyscy milkną , nieruchomieją , przygasa światło, widać światło kamerzysty , jeden ludzik wierci się okrutnie słychać szept pani Dyrektor:
- Czemu tak skaczesz?
- Bo mi się siusiak przykleił ! To przeszkadza! - Głośna wyrazista artykulacja... No teraz to już przeszedł do legendy przedszkola – pomyślałam, nagle uspokojona , nic więcej nie zdąży chyba zaprezentować...
Grupa z przejęciem odśpiewała i odtańczyła pochwalne peany na cześć dziadków , ciasteczka i soczki zostały unicestwione .Dzieci zaczęły pławić się w chwale kiedy jeden z dziadków (zawsze jest jeden poczuwający się pan ) zabrał się do wygłaszanie stosownych podziękowań dla pani , dyrekcji oraz nadziei narodu. Rozpoczął tymi słowy:
- Te małe gorące serduszka ku nam skierowane dziś.... znany już wszystkim przenikliwy głosik mojego synka:
- Ja mam duże gorące serduszko! Starszy pan (co wprawa to wprawa ) twardo zaczyna od początku:
- Te małe gorące serduszka ku nam skierowane dziś...
- Ja mam duże gorące serduszko ! poszło o oktawę wyżej!
- Te duże gorące serduszka ku nam skierowane dziś....
Po imprezie kamerzysta zbierał zapisy. Nie będę pamiętać jak się nazywam , gdzie zbudowaliśmy dom , ale ten występ mam wyryty .I za trzy dni czekam na kolejny....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia