D07- dziennik rzeka Ori_noko
Czas laby , chorowania i inne takie zbliża się ku końcowi, nadchodzi ....dach. Ach!
Pan Cieśla ma za sobą schody, a nadal robi dobre wrażenie. Nietypowo tak jakoś. Wprawdzie pierwotne szalowanie z materiałem wycenił na 1400zł, jednak wykorzystał większość naszych desek ( szalunkowych ), palety bezzwrotne tak wiec policzył za robociznę i dokupiony materiał 740 zł. Miła bardzo obniżka. Jednak chyba nie wykazaliśmy się dostatecznym entuzjazmem ( padnie na dziób to było stadium w jakim się z nim rozliczaliśmy ), wiec obiecałam sobie przyłożyć się do wyrażania uznania za oszczędności i dokonania przy najbliższej okazji... No i skucha. Pan Cieśla dzwoni dumny i blady, że znalazł drugi punkt na obniżenie kosztów dachu,, łaty i kontr łaty zamówił bez konsultacji w tartaku...i co ja na to? (Pierwotnie proponował z hurtowni pokryć dachowych ) A ja z kompletnym brakiem taktu wypaliłam w słuchawkę zgodnie z prawdą : przecież pana sama o to prosiłam przy zamawianiu więźby !!
Co mi szkodziło podziękować za troskę ? Pożałowałam radości człowiekowi- fuj egoizm i tyle. A jest naprawdę nam życzliwy. Bez żadnych cyrków przyjrzał się przepisom 22 i 7 % , pogadał z księgową i dostaniemy wszelkie akcesoria dachowe z 7% podatkiem- jako usługę z materiałem. Czyli jak byśmy nie patrzyli 15% kwoty dachu nie opuści naszego konta. Pozostali panowie wzbraniali się przyjrzeć się nawet tym przepisom...
PS. No występ Klonika za nami. W bogatym programie przedszkolnym nasza grupa odtańczyła poloneza. To najdziwniejszy taniec jaki widziałam, żadne dziecko z ugięciem nie trafiało w rytm , ale wszystkie przejścia zrobili bezbłędnie. Ciekawe czy umiem tańczyć jeszcze poloneza...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia