D07- dziennik rzeka Ori_noko
Przez okropnie denerwujące dziesięć dni prawie nic się nie działo. Dumałam co można zrobić i przyszło.........czekać. Ekipa działa na innej budowie , a w mazurskich lasach drewno się ścina, się wiezie , się rżnie...
Czekając, namiętnie szukam normalnego elektryka . Jednego w miarę zwykłego znalazłam. Jednak zwracanie się per „Drogi” Panie jest na dłuższą metę meczące, jednak po zapowiadanym rachunku może mi tak zostać do końca życia.
Nadal przyjmuję oferty na naszego Instalatora do ogrzewania i chyba nowego pana Wykończeniówka. Po wielu uzgodnieniach ,naciskach , przymiarkach itd. dostałam wycenę od Nidy gips po kafelki poprzez gipsowanie, szpachlowanie , ocieplanie, okładanie klinkierem . DUŻO. Zdecydowanie zbyt spora sumka. Oczywiście zaczynam serię rozmów z ludźmi na naszym terenie... Jednak wolę nie myśleć o budżecie domu jeśli oferta nr jeden okaże się dobra....
No dobra proszę szanownej wycieczki : jak państwo zauważyli na oglądanym terenie zaszły zmiany. Uroczy prosty budyneczek po lewej to garaż, rozmiarami przypomina młodego słonia i mimo iż jest martwa naturą to jest równie niesforny. Idąc dalej prosto mijamy górę ciemnawego piachu na którym wytrwale rosną wszelkie okoliczne zielska. Nosi aktualnie dumną nazwę alpinarium... dawniej humus spod domu. Jeden z drobnych celi życiowych rozwieść toto na taczkach.....
Jak widać hałaśliwa ekipa pana Cieśli szaleje , zmieniając krajobraz z minuty na minutę. Jeszcze rano był stos drewna, po dwóch godzinach był stos nacinanego drewna, po kolejnych dwóch stos odpadków i początki pokrycia dachu, chyba się kopnę na działeczkę zrobić fotkę. do zobaczenia wieczorkiem
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia