D07- dziennik rzeka Ori_noko
Panowie zaskoczyli mnie WIECHĄ nie wiem jak , ale pomyliłam dni i sądziłam, ze mam troszkę czasu ... Wracam z poszukiwania klinkieru, a tu sobie dumnie powiewa wieniec, aaaaaaaaaa. No fajnie , wszystko zamknięte, przyszło przełożyć wiechę na dziś. Wykombinowałam sobie tak: skoczę po kurczaki z rożna + piwko . No tylko zapomniałam ,iż mieszkam na zadupiu . I tak inwestorski poczęstunek to: piwo i czekolada Milka. Tyż piknie . W każdym razie byli odrobinę zaskoczeni.
Praca z ekipą Cieśli układa się mało płynie. Podpisaliśmy umowę, a tam stoi jak byk : zapłacimy po wpisie do dziennika przez Kierownika budowy . Wpis ma oczywiście być zatwierdzający wykonaną pracę.
Pan Cieśla czeka na kasę , a pani KB zarządziła przesunięcie jednej krokwi, za blisko komina jest.
Jutro poprawka, jak zaliczą będziem się liczyć. Z drugiej strony pani użyczająca prądu przyszła naskarżyć na panów od więźby. Nie czekając na jej przyjazd wleźli do środka (hm to się nazywa włamanie ) włączyli sobie sami fazę i jeszcze jej pyskowali. Oj wściekłam się i chciałam zaraz inwestować w telefon do nich, ale kolega małżonek uspokoił : pani Prądowa już sobie z nimi porozmawiała. Jednak tez sobie podyskutujemy o niszczeniu stosunków dobrosąsiedzkich...
Oj jutro o 6.15 przekładanie krokwi . Dziś pobiłam rekord telefonów monotematycznych: rozmawiałam z ośmioma elektrykami! Mam teraz pełen przegląd: jeden pan ma dobrą cenę, ale nie robi pomiarów końcowych, drugi pracuje z dwoma osobami cena mniej atrakcyjna, trzeci świetnie mówi cena koszmar, czwarty cena + uprawnienia pracuje sam, piąty ekstra cena (szara strefa) ale nie ma pieczątek i tak stale...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia