D07- dziennik rzeka Ori_noko
No urlop to ekstra wynalazek. Fajnie mieć wolne, można poszlajać się z rodziną , poparzyć lekko od słońca, wymoczyć w wodzie, nakarmić komary, odpocząć od budowy. I prawie się udało. No właściwie udało się całkowicie. Z małymi wyjątkami :
Wyskoczyliśmy poza granice RP , co szalenie podraża kontakty telefonicznie stąd tempo wymiany smsów było momentami imponujące. Na straży budowy zostawiliśmy panią KB i zaprzyjaźnionego sąsiada, który bardzo życzliwe kibicuje . Jeszcze wyjeżdżając mijamy działkę zezując na teren z dalszej drogi, a tam ani śladu życia . Nie zdzierżyłam szybko ostatni „tani” telefonik do głównego wykonawcy:
- Gdzie te chłopy? No gdzie?
- Spokojnie zdążymy. Pani przejechała obok, a oni w budynku śniadanko jedzą.
- Aha stąd nie było nic widać? - Oki troszkę odetchnęliśmy i hajda w drogę
Po dwóch dniach (sms) :
- Leszku czy na budowie coś się dzieje?
- Na razie robią folię i nabijają łaty i kontr łaty – Opalamy się i kąpiemy z oddaniem. Najmłodszy Klon stylowo obił sobie dziób, ma guza na nosie i ranę jakby dostał kastetem.
Sms:
- Nic się na budowie nie dzieje.
- Nic się nie dzieje . – Kąpiemy się , nurkujemy , zużywamy tony mleczka z filtrem. Klon średni bez powodzenia przeszedł próbę złamania nogi. Tylko obita. Cała rodzina na obiad dostała ośmiornice, najmniejszy ludź płonie entuzjazmem do nowego smaku.
- Na budowie nic się nie dzieje (cholera jasna)
Aaaaa no dobrze telefon do pana Dekarza:
- Bo pani wie, czekamy na windę do wciągania dachówek , ludzi szkoda.
- A kiedy się będziecie wciągać ?
- We wtorek.
Sms wtorkowy:
- Macie na dachu dachówki !
- Miód na moją zbolałą duszę. Pisz więcej smsów co u nas się dzieje bo ja tu tylko o dachu myślę – Nocne spacery deptakiem kiedy spada temperatura , Klon najstarszy zbyt oszczędzał na smarowidłach , może pluskać się tylko w koszulce coby plecy słońca nie widziały. Połowa urlopu za nami
Sms :
- Z bólem serca donoszę o braku jakichkolwiek ruchów na waszej budowie.
- Panie Dekarzu jakże ja mam wypoczywać kiedy to wy się tym zajmujecie, przez was tkwię na dachu - myślami!
- Pani Ewo, cały czas praca wre. Pani znajomy widocznie po pracy jeździ to nas nie zobaczył.
- Panie Dekarzu, on ma klucze na działkę to efektów nie widział. My wracamy w niedzielę. – Klon Ojciec głuchnie z lewej strony i chcąc zmonopolizować uwagę rodziny podejmuje próby rozwinięcia tego w profesjonalne zapalenie ucha. Nie traci jednak hartu i w chwilach wolnych od bólu wygrzewa się na balkonie z widokiem na przepiękne morze oraz nurkujące potomstwo.
Przemyślenia: po co się tak tym dachem denerwuję ? Umowę przytomnie podpisałam, termin jest, kary za spóźnienie są, podkreślenie, że wypłata po wpisie do dziennika budowy dopiero. Weź dziewczyno na luz , miast rano patrzeć na sąsiedni dach spróbuj patrzeć na morską ton. Jesteś na wakacjach.
Sms:
- Wreszcie ruchy widać i efekty. Siedzą na dachu i kładą dachówkę przy dachówce.
I w tym duchu szalały wiadomości w powietrzu gdzie jednak 80% sprowadzała się do informacji o zerowym postępie prac.
Zaczynam odczuwać skrępowanie moim imponującym stanem zdrowia. To myślenie o zadaszeniu w połączeniu ze słońcem, bryzą morska, spacerami i tak kiczowatymi zachodami słońca ,że zatyka dech w piersiach dało efekt zrumienienia i zahartowania. Hm to chyba dobrze. Czas nam wracać w pielesze domowe. Prócz budowlanych smsów dostajemy alarmujące wieści o pogodzie w Polsce. Oj mamy z temperatur 30-35 st C wpaść w objęcia deszczy i ciepła o połowę mniejszego. Nic to wracamy na naszą budowę J Pierwszy skok Czechy, spanie, Polska. Można by sądzić, że urodzili się wszyscy w drodze czy co? Dzieci konkursowo znoszą przemieszczanie się, wkurza ich tylko najmłodsze ogniwo, jak śpi to pokłada się na rodzeństwie obijając ich gdzie bądź twardą łepetyną na zakrętach.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia