D07- dziennik rzeka Ori_noko
Tak to prawda zaraz po rozpakowaniu juków podróżnych , sycząc i lekko stękając skoczyliśmy na budowę. Czujemy ogromne rozczarowanie, połowa garażu i 2/3 domu szczyci się celtycką Brassa . Brakuje gąsiorów, rynien, za to na całym terenie niewiarygodnie brudno. Dosłownie wszędzie leżą śmieci. Nie wytrzymałam zaczynam zbierać. Koło domu śmierdzi choć jest sławojka, chwasty po pas (no akurat to, to nie ich wina ), porozrzucane wszędzie kawałki dachówek, połamanych i popękanych też sporo, deski, obrzynki, kawałki drewna z powbijanymi gwoździami są na każdym kroku. Wściekli i przygnębieni idziemy spać.
Skoro świt kosa w dłoń, woda, przekąska, krzesełka, grabie, worki na śmieci. Czeka nas jeszcze jedna niespodzianka , zepsuta pompa. W dodatku ktoś naprawiał na siłę , widać ślady potężnych uderzeń młotem . Fajnie, nowa abisynka kosztuje przeszło 500zł. Kombinuje przez cała niedzielę jak uzyskać zeznanie który mądry to zrobił, hm arbitralnie potrącić za nową pompę z wypłaty, w umowie nie ma nic o psuciu urządzeń nie związanych z budową?
Postanawiam przespać problem, bo jak na gorąco powiem panu Dekarzowi co myślę o ekipie to na pewno przyjaciela w nim nie zyskam. Troszkę wściekłość łagodzi pani KB- gratuluje dobrej roboty dekarskiej.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia