D07- dziennik rzeka Ori_noko
„Ach jak nie lubię poniedziałku”:
Przespaliśmy poranne wstanie do pracy, budzi nas telefon pana Majstra : bardzo prosi o ostatnią ratę należności, mąż musi przebukować bilet na następny lot, w skrzynce około 20 wezwań do odbioru poleconych, wysypały mi się na nogi bardzo dramatycznie to wyglądało, na poczcie kolejka z lat osiemdziesiątych , w banku panie głośno wypytują mnie o urlop - faktycznie odcinam się kolorystycznie od reszty postojowych, pan Dyrektor (ten od kredytu patrzy na mnie bardzo, bardzo podejrzliwe), a na samym końcu kasowego ogonka ustawia się pani ze szczeniaczkiem ratlerkiem na dłoni. Zwierzątko litościwie odciąga uwagę ode mnie zaczynając bojowo się głosić: hau , hau ....Stojąca przy matczynej kiecce dziewczynka z najwyższym zdumieniem w głosie woła :
Mamusiu zobacz myszka szczeka !! Oj .............
W zdecydowanie lepszym nastroju jadę na działkę, gdzie na widok zwiększenia się bałaganu i panów dekarzy z mojej dyplomatycznej przygotowanej przemowy nie ostaje się nic. Uczęstowałam ich mniej więcej tak:
- Witam, jest szef ?
- Nie ma , on tak jutro , pojutrze wejdzie zerknąć jak nam idzie.
- O szkoda bo ma do was dwie sprawy i to jemu chciałam zwalić to na głowę, a tak to uraczę panów wszystkich. Pierwsza sprawa to (tu odwracam się żeby wskazać pompę i widzę moją abisynke rozkręcona na części pierwsze ) właśnie sprawa pompy, druga to czemu zostawiacie po sobie taki chlew? Chcecie mieć więcej dziur w du... czy wywietrzniki w nogach? Nie mogłam tu przez weekend dzieci wpuścić, bo wszędzie walają się kawałki drewna z gwoździami! Brudno, śmierdzi! Wyzbierałam osiem worów śmieci! Proszę z tym zrobić porządek. Nie chcę ,żeby komu się coś tu stało , macie zejść z budowy cali i zdrowi, krew, wyjmowanie gwoździ wcale mnie nie bawią.
?
- A bo z tą pompą to jak z samochodem chodziła , chodziła i zepsuła się. Rozumie pani?
- No rozumiem, ale nawet wtedy nie walę młotem w silnik.
- Kiedy panowie kończą bo następna ekipa czeka?
- Już mogą wchodzić, nam nie przeszkadzają, mogą sobie robić.
- No nie za bardzo mogą, bo jak jedna ekipa wejdzie to druga schodzi, żeby kwasów nie było, kto co zepsuł, zostawił, zamknął lub otworzył.
- My skończymy tak na koniec tygodnia..........
No i wreszcie sobie poszli, robota odebrana, teren wysprzątany. Po drobnych negocjacjach cenowo- czasowych z panem Majstrem „moja” ekipa murarska robi ścianki działowe. Ależ się domek zrobił hm mało przestronny.... na szczęście nadal nam się podoba
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia