D07- dziennik rzeka Ori_noko
Za to dziś przytomnie jak nigdy broniłam ....posypki pod podjazd. Kiwam się przy płocie i czekam na Bandę Ogrów jak w myślach nazywam panów od ocieplenia (nie ze względu na urodę , jeno oni tacy głośni i uważni są ) i zastanawiam się po co się umawiają na 6.00 kiedy tkwię tu od 30 minut, a śladów życia na drodze nie widać.
Nadjechali , wysiadają z rumorem, warkotem , przyśpiewkami oraz co czulszymi uwagami względem siebie których zacytować nie mogę bo to forum publiczne i admin by mi posta musiał wyciąć – ze względu na przepis o czystości języka.... Jeden rusza do bramy , proszę go grzecznie niech pan bramy nie otwiera , bo tu podjazd już do kładzenia kostki uklepany, wymieszany beton z piaskiem, paliki ze sznurkiem to wytyczenie ,a panowie jadąc zniszczą. Ja nadaje, a gosć wzywa gestami kolegę do wjazdu ! Zasuwam więc bramę , gosć dla odmiany chwyta za paliki . Zadziałam autorytetem , do dewastacji nie doszło ale wrażenie że to Banda Ogrów utrwaliło mi się na amen. Druga sprawa ostatnio dzięki zbiorowemu wysiłkowi mają od nas do zabrania dwa parapety, ale o mały włos bym im dorzuciła paczkę twardego styropianu (191 zł). Ustawili to sobie jako podstawkę do sięgania dla montażu pod chłopaka tak na oko ok. 100kg żywej wagi. Towar ma być do zwrotu , pozostałość z ocieplania podłogi. Dobrze , że będzie się do oddania jeszcze nadawał. Styropian nie chłopak – oczywiście.
Ledwie dotarłam do domu , a alarm smsa wysyła że go od prądu odcięli ... Uch tęsknie za momentem rozliczenia się z nimi i zobaczenia jak ich żółty busik znika bezpowrotnie w sinej dali .
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia