D07- dziennik rzeka Ori_noko
Wyzwalam się powoli z „białego terroru” . O ! Konkretnie zrobiłam dwa posunięcia:
- Na wszelkie kolejne narzekania, sugestie finansowe oraz wytyczane coraz bardziej ważkie argumenty o ciężkości pracy – nieodmiennie odpowiadam: proszę wszystkie prace i metry spisać, obejrzymy, policzymy , pogadamy....
- Na informacje, ze maja zamiar w sobotę (a domyśle i w niedzielę ) wskoczyć do nas na kilka godzin ( w bliżej nie określonym celu, bo co ma schnąć to schnie ) kategorycznie poprosiłam o wizytę w poniedziałek- to bez sensu pracować w weekend i w dodatku bez efektów.
Cały dom przemalowany już unigruntem i pierwszą warstwą farby. Przyjechały nasze drzwi wejściowe – jeszcze ich nie obfotografowałam bo zaraz po montażu troskliwie owinęliśmy folią . Czas prezentacji widocznie jeszcze nie nadszedł.
Zrobione są z nidy : wyprawki wkoło drzwi wejściowych, zabudowanie rur w pokoju AGD (dziś sprawdziłam brakuje tam konta prostego – załatwię sprawę w poniedziałek ) i taka belka nad drzwiami wewnątrz kuchni (ma tam kiedyś pojawić się stadko halogenów) .
Po raz „enty” wypłynęła sprawa krzywych sufitów na poddaszu. Nie widać już nigdzie niedoróbek – panowie pięknie wyprowadzili sprawy na prostą prócz łazienki. Ewidentnie krzywo. Pan Gips pokazuje mi szpachlowane pomieszczenie dramatycznie akcentując :
Ja tu nic więcej nie mogę zrobić , to już tak zostanie... Hm faktycznie sufit leci .
Podczas jego przemowy - dotyczącej mojej naiwności , że już rozliczyłam się z panem Ocieplenie, ze On mi to przepowiadał , że stelaże są źle , trzeba zrywać sufit, ze to skandal, ze jego ekipa zrobiłaby to zarzutu (a w AGD?), że oni powinni to pomalować na gotowo bo ktoś spieprzy i będzie na nich, a na ostatnia warstwę to ma być Dulux , bo to takie trudne ściany bo światło z dwóch stron i smugi będzie widać... szczęściem jazdy mercem do pracy sobie nie zażyczył- przemyślałam co nieco.
Czas na decyzje inwestorskie:
- Nie maja nic już ruszać w felernej łazience, musze zawołać jednak pan Ocieplenie i poroszę o zrobienie z tym porządku - Pan Gips mało mnie śmiechem nie zabił ! Na co liczę ! Facet kasę dostał więcej nie przyjdzie...
- Ale On (to znaczy pan Ocieplenie) musi zapłacić za naszą pracę i za materiał i wyszpachlować od nowa...
- Spokojnie panie Gipsie , pogadamy
Krok pierwszy wyjmuję mój biedny telefonik z resztką kasy na karcie i inwestuję w rozmowę z panem O. Ku zaskoczeniu pana G bez trudu uzyskuję zgodę na kolejną wizje lokalną, przyjedzie wieczorem, obejrzy, ustalimy – troszkę mi ulżyło.
Krok drugi oglądam cały dom ustalamy co jeszcze trzeba zrobić, na naciski dotyczące malowani całościowego twardo domagam się wyceny pracy .
Trzeci krok ucinam rozwodzenie się nad pułapkami , które czyhają przy ocieplaniu styropianem. Trzy i pół tysiąca złotych (!!!!!! ) które pan G wyliczył sobie za robienie ocieplenia + wtopienie siatki mam zamiar zatrzymać przy nas. Są prace za które nie ma zmiłuj trzeba zapłacić, ale bez przesady.
Padam , emocje zbijają z nóg.
Jak przejrzałam dzisiejszy odcinek to wyszło , hehehe z moich opisów : jedna sprawiedliwa przeciwko całemu światu....A toż to nie pojedyncza zasługa : wspiera mnie twardo kolega małżonek, rodzinka , matczysko i forum.
Panowie wykonawcy mają słodki zwyczaj odwoływać się do mojej brodatej połowy, że oni by to widzieli tak , a tak, albo kazała tak to zostawić. Mąż z niewzruszonym spokojem : proszę rozmawiać z moją żoną .
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia