Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    269
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    329

D07- dziennik rzeka Ori_noko


ori_noko

580 wyświetleń

Niezgorsza pogoda, lekki wiatr, słoneczko zza chmur wygląda - idealny czas na ocieplanie domu i układanie rur spustowych. Tylko drobiazg stoi na przeszkodzie : mam areszt domowy.

 


Rodzina rozbiegła się do szkół , przedszkoli oraz miejsc zatrudnienia zabierając z sobą ...... wszystkie komplety kluczy. Klon który przywłaszczył sobie mój komplet ma przed sobą duży problem. Z drugiej strony wczoraj układanie kanalizacji to może dziś warto ciut zipnąć?

 

 


Samo układanie przebiegło sprawnie. Pan Koparka pojawił się punkt 7.00 rano , wytyczyliśmy miejsce wykopu i do pracy.

 


Na początek czas iść po kolanka , dwa 90 stopni , jedno na skręcie 15 stopni + mufa to (taki kołnierz do wejścia do studzienki kanalizacyjnej) .

 


Po zrobieniu wykopu konfrontacja kolanek z rzeczywistością. Zawadza nam do swobodnego wyprowadzenia kanalizy w dół podstawa domu. Nie będziemy jednak skuwać fundamentu tylko kci kic do sklepu czas na wymianę : dwa kolanka po 45 stopni i półmetrowa rura .Czuję, ze dziś wrócę tu kilkakrotnie. I łopaty- oczywiście . I Ludwik. I szmatka do rąk. I poziomnica – zwana potocznie waserwagą. Kawałek deseczki i młotek- zwany potocznie ...młotek (to do dobijanie rur)

 

 


Wykop na 90 cm wyskoki gotowy, montujemy kawałkami rury, smarowanie złączy Ludwikiem pomaga bardzo przy scalaniu . Każdy kawałek rury trzeba ustawić pod takim samym kątem to znaczy 5 stopni (choć wystarczą już dwa stopnie też ), obsypujemy je i układamy ręcznie , po udeptaniu ziemi i gliny , można będzie zasypać resztę koparką.

 


W trakcie prac pan Koparka pyta się gdzie mam podstawę studzienki kanalizacyjnej tzw. kinetę ? (krąg z wyprofilowanym dnem i gotowymi wyjściami na podłączenie kanalizy )

 


Hm pan robiący części do studzienki mówił mi , że nie potrzebujemy tego elementu. Mamy wylać dno zwykłego kręgu betonem, wywiercić otwór i po zabawie. Jak kanaliza miejska przyjdzie to sobie z drugiej strony otwór wywiercą i już.

 


Tak wygląda teoria, ale pan Koparka właśnie ledwie co miał założoną kanalizacje i musiał stawiać drugą studzienkę z kinetą bo taka jaką miał z zalewanym dnem nie spełniała norm i ..... No dobra ale jaka ta kineta musi być? Z jakimi wylotami? No dobra pan Koparka jeszcze nas nie wystawił do wiatru a współpracujemy od czasu zdjęcia humus. Zaczynam serie telefonów. Znaczący ubytek na karcie...

 


Dziś kinety nie dostanę, zatrzymujemy więc prace, rów pod spust wody w kierunku studni gotowy, pojutrze mąż weźmie urlop i będziemy robić to już razem musimy też dokończymy ocieplenie. Innymi słowy od jutra musi być pogoda.

 

 


Przyznaję zakopywanie nawet połowiczne i układanie rur nawet po prostej jest bardzo meczącą czynnością. O trzynastej , mimo przerw i śniadania po drodze byłam bardzo zmęczona. Chyba najgorsza to część ze zwalaniem gliny do wykopu – niech żyje mechanizacja. Jednak jedyne co chciałam to już iść do domu i odpocząć. Taki kryzys Inwestora.

 


A tu pojawia się pan Gips. Patrzy na resztki pobojowiska i pyta z niedowierzaniem :

 


- sama ułożyłaś kanalizację? Nie byłam skłonna aż tak kłamać w celu zdobycia uznania kiedy dowcipas pan Koparka - promiennie uśmiechając się :

 


- No pani Ewa wszystko zrobiła ja ino po wierzchu pojeździłem! Pięknie ukłonił się i odjechał . Pan Gips popatrzył z przerażeniem w oku :

 


- Wiesz ile kasy dziś zarobiłaś?

 


- Wiem !

 


- O i zaczęliście ocieplać! – tu ja litościwie nie wspomniałam ile pieniędzy nam nie przepadło.... Zaczyna oglądać naszą pracę wydymając wargi. Marszczy się. Robi minę skupioną i pełną bolesnej troski. O nie! Nie będę słuchać jak oni by to zrobili , te błędy popełnimy sami. Po takim dniu krytyki nie zniosę, nawet życzliwej. Zaczynam zbierać kawałki drewna oddalając się szybko od nabierającego oddech przed wypowiedzią pana. Dzięki tym manewrom już nie wypadało mi się czołgać w kierunku domu, poprosiłam kolejny raz by panowie przygotowali wycenę końcową swojej pracy na papierze i oddaliłam się krokiem celowo elastycznym. W mieszkaniu nie ruszałam się ze dwie godziny. Dzięki panu Gips okazało się ,ze miałam w sobie jeszcze siły, tylko o tym nie wiedziałam.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...