D07- dziennik rzeka Ori_noko
Idzie jesień nie ma na to rady... Dzieci przynoszą coraz ciekawsze szczepy infekcyjne ze szkół i przedszkoli a co za tym idzie zastają zmianowo w domu rzężąc, kaszląc i zużywając tony chusteczek.
Na budowie ocieplamy, będziemy ocieplać i zaczniemy niedługo nakładać siatkę +klej. Rusztowań nam trzeba. Pan Majster obiecał podrzucić... :)
Coraz bardziej rześko się robi z rana i ciemniej po południu- o tej porze roku mam nieodparte wrażenie mieszkania pod kołem biegunowym . Włóczące się po okolicy renifery nie zdziwiłyby mnie specjalnie .
Na razie mamy złodziejską powtórkę ze zeszłej jesieni, ocalała z poprzedniego pogromu tuja odeszła w tym roku. Na stanie zostały tylko trzy sztuki. Zostawili moje ulubione wierzby : mam cztery gatunki i są takie piękne. Teraz szukam jednej z odmian która ma czerwone odrosty wiosną, bo tą z różowymi mam.
Jako remedium na tujową przykrość kupiliśmy wór ziemi i kilka sadzonek krzewów to też ostatni dzwonek na sadzenie cebulek wiosennych kwiatów. Nasz ogród bardzo ucierpiał w trakcie budowy, mam nadzieję, że od wiosny będziemy mogli się nim porządnie zająć. Teraz jedynie zajmujemy się chronieniem , a w sumie nie na tym jedynie ma polegać rozwijanie piękna naszego ogrodu.
Pilnie wyliczmy ile trzeba jeszcze wyasygnować gotowizny na kafelki , na podłogi , na biały montaż... Dziwne , wiosną te wydatki wydawały się takie odległe. I jakby mniejsze... Urosły z czasem czy jak?
Hm ależ widziałam glazurę do kuchni !
Te kolory! Ta faktura! Ta cena !!! Można by pomyśleć ,że terakota zdarta z zabytkowych obiektów. Chyba jeszcze nie dojrzałam do robienia takich zakupów ...Dziś kolejna glazurowana próba. Może coś znajdziemy? :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia