D07- dziennik rzeka Ori_noko
Zobaczyć Neapol i umrzeć....
Zrobienie trasy mieszkanie – dom w pięknym blasku słońca było lekko nużące, ale spokojnie robiłam trzy –cztery kursy dziennie. Teraz jak przebrnę w błotku , ciemności i zimnym siąpaniu z niebios raz jedynie to się nosem podpieram.
Fakt na miejscu mam więcej pracy , a to drewno przytargać, to rozładować busa, to z całą familią wypakować dwie tony gresu, to popatrzeć z podziwem na ślady działania pomężowskiego , to ocieplać ściany, to podumać nad przyszłością ogrodu....
Najwyraźniej brak słońca.
Doszło do tego że niechcący naumyślnie tak odrabiałam prace zakupowo – domowe że akurat znalazłam się koło autobusu (idącego tuż koło domu) idealnie o czasie. Taki ze mnie cwaniak, wskoczyłam do środka, przejechałam elegancko pod domek, stwierdziłam ze się klej do styropianu kończy, jutro będę musiała przenieść deski i resztę podłogi do gabinetu, miejsce pod gres potrzeba .Kafelkarz wita!
Popatrzałam dorzuciłam do kominka i ku mojemu zdziwieniu odkryłam, że teraz przyjdzie mi wracać do mieszkania objuczona jak rasowy wielbłąd. Zachwycona perspektywą przejażdżki zamiast pozostawić wszystko w zaprzyjaźnionym sklepie to targałam z sobą zakupy ! Wrr odrobiłam swoje ....
A przyszło mi się jeszcze zameldować z tobołami w cukierni - dziś urodziny najstarszego Klona. Fajnie mieć takiego człowieka pod bokiem. Jak się kiedyś słaniałam od ząbkowania to mnie jakaś kobiecina poklepała po plecach przed sklepem i mówi : jak będą mieć po te 12-13 lat to zobaczy pani że warto było. Nawet nic obraźliwego mi nie przeszło przez głowę , zbyt byłam niewyspana. Zirytowałam się jednak tak iż zapamiętałam scenę. Ale tu na forum chcę tej pani przyznać racje, dotrwaliśmy i faktycznie. Miłe ludzie z nich rosną.
Syn deklaruje oddanie połowy weekendu, pomoże układać podłogi. I bardzo dobrze ma krzepę, zmysł techniczny - czas przejść do działań praktycznych. Jutro dzień jak u Szalonego Kapelusznika :
- dostawa kleju do płytek 6.30
- start gresu do pełnej stabilizacji przypodłogowej 8.00
- przenieść podłogę - hehe nieźle brzmi ...8.30-10.30
- przeczytać najnowszego Muratora
- trzeba by pojechać do ortodonty dla odmiany jeden Klon usiadł na swoim aparacie 19.00 (?)
- odebrać nowe okulary – syncio nadepnął skutecznie bardzo na własne patrzałki ! 13.00
- powlec się do domu przyjąć serwisanta od zmywarki (gdzie jest cienko tam się rwie : upraszam o wyłączenie z serii awarii pralki , co za dużo to nie zdrowo)12.00-15.00
- negocjacje z panem Płytka , pragnę nakłonić go do pocięcia gresu bo nie było gotowych listew do kompletu i za żadne skarby nie chcę wykańczania tego plastikową listwą! Czyli więcej pracy, ale efekt lepszy. Bronił już się przed zobaczeniem płytki 8.00
- Przeżyć 6.30- 23.00
Zdecydowanie poproszę o więcej słońca, wietrzyk taki lekki muskający mury i skórę, dużo ciepła . Może być też mały urlop od budowy tak na tydzień powinnam z dala wytrzymać .Czemu nie budujemy w Hiszpanii ?Czemu?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia