D07- dziennik rzeka Ori_noko
Poza tym dziwny dzionek ! Pan z dostawą torfu ugrzązł na naszym gruncie. Zepsuły mu się akurat tutaj biegi w traktorze. A po drodze miał już kłopot z hamulcami. Wezwał posiłki – walczyli ze trzy godziny . Naprawili . Odjechał.
Dotarli panowie z glebogryzarką i po dwóch kółkach zepsuł im się siłownik. Naprawiają… A dziś mieli kończyć , tylko wczoraj nie dotarł do nas pan z ziemią. Przywiózł dwa transporty i go wcięło. Dzwoniłam , monitowałam bez skutku. Jednak cena to jego silny atut. A właśnie : dzięki panu Traktorowi zamówiliśmy ziemię po 400 zł z transportem z tą drobną różnicą że nie za 9 , ale za 25 ton całkiem niezłego humusu. Przywozi taką ogromniastą ciężarówką – nazywa toto się „wanna” .
Panowie szaleją , w ciągu roboczego dnia maja dwie kwadransowe przerwy na kanapki, proszą o kawę i walczą dalej. Ja naiwna myślałam , że to się da zrobić łopata , oni mają kłopot ruszyć glinę z posad za pomocą dużej glebogryzarki. Zbierają kamienie do taczki , chyba już ze trzy kursy kamlotów leżą na schludnym stosie. Teraz upojny obornik , ziemia i torf. Będę mieć trawnik – prawdziwy!
Pan z pierwotną ofertą obraził się na nas. Nie sądziłam ze tyle ziemi wyjdzie na równanie terenu. Dziś po południu mamy odebrać czwartą wannę ziemi i wreszcie koniec. Jednak otoczenie będzie możliwsze do utrzymania i naprawdę robi się tak ładnie .
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia