D07- dziennik rzeka Ori_noko
Odcinek kamienno – rodzinny :
Pan z Kostką – wbrew pozorom nie chodzi o schabową – przyjechał. Jak każdy dostawca nie posłuchał wskazówek więc pominął najoczywistszy do nas skręt . Następnie dzwoni z zażaleniem. Szczęśliwie daleko nie odjechał więc zgodnie z zapowiedzią punkt siódma rano przed domem urosła gustowna górka granitowych kostek.
Od nowego tygodnia pan Traktor ma się zająć jej układaniem. Oby zdążył przed prawdziwą jesienią ślizganie się po glinie nie wydaje mi się najlepszym pomysłem.
Zaraz siadam do kombinowania umowy teraz nie da się pracować na godziny, raczej od metra. Jakby co to jest jeszcze jeden pan w zanadrzu…
Choć trzeba przyznać że za samo patrzenie jak pan Traktor pracuje powinno się kasować pieniądze- jemu się robota pali w rękach , widać że jest dumny z siebie , umiejętności i tempa. Jedna ze znajomych osób która go zna nietypowe podsumowanie zrobiła : on na prace to rzuca się jak dzik. Coś w tym jest!
Wyprowadzenie z manowców pana z Kostką dla człowiek który jak ja nadal myli prawą i lewą stronę jest osiągnięciem..Jednka to poranny występ najmłodszego Kolna powalił mnie na kolana:
Synek zanosząc się płaczem oznajmił że nie może iść dziś do szkoły. Skóra mi zdrętwiała a tak ładnie rozpoczął karierę szkolną ! Koledzy , szkoła, klasa , wychowawczyni , jazdy na rowerze – dotychczas grało a tu taka tragedia rozrywa się na moim łóżku wczesnym rankiem. Ktoś go bije, upokarza, zabiera śniadanie? Trudno mam nakaz leżenia w domu , jednak sprawa wygląda na tyle poważnie iż pokulam się do szkoły zrobić z agresorem porządek ! Niech wie jak niebezpiecznie zaczepiać moje młode! Albo może nie rozumie materiału – taki mądry dzieciak , hm ? Myśli przelatują , a mały człowiek rozpacza. Z noska cieknie, łzy leją się z błękitnych oczek…no dramat w pełnym wymiarze rozgrywa się na kołdrze. Wreszcie prawda zostaje chlipana, jak on ma iść do szkoły bez …zegarka! Chętnie weźmie mój, nowiutki z różową szybką ! No niedoczekanie właśnie ledwie co dostałam od rodziny zgrabny czasomierz z licznymi bajerami. Ciekawe, że wcześniej taka potrzeba nie została przez Klona zgłaszana … :)
Patrząc z drugiej strony w erze elektroniki , gdzie pierwszoklasiści mają w tornistrach komórki (szkoda że nie w głowach) posiadanie minimum zegarka może wydawać się koniecznością życiową. Zwłaszcza że kolejne podania Klona o telefon komórkowy oddaliliśmy w sposób bezdyskusyjny . Przy dzisiejszych występach ustaliłam, że wystosujemy list świąteczny – może pod choinką znajdzie się taki sprzęt dla potrzebującego siedmiolatka? Niech żyje instytucja Gwiazdora – jak inaczej rodzice by mogli zachować twarz ? Hę?
Jednak jak znam darczyńcę to pewnie da zegarek , owszem ale ze wskazówkami – drań uwielbia takie małe umoralniające podstępy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia