D07- dziennik rzeka Ori_noko
Od trzech dni pan Traktor szkaradnie klnąc pod nosem układa kostkę granitową. Z początku się martwiłam. Czemu tak narzeka, jęczy? Chory czy co?
Po dwóch dniach urabiania gruntu pan Traktor zaczyna pertraktacje na temat ustalonej stawki za metr chodniczka. Trafiła kosa na babę:
- No jak uważa pan, że to za mało to trudno – zrezygnowany uśmiech- rozliczymy się za to co jest i wezmę inną firmę . Oj biedny pan Traktor aż zaczął się jąkać:
- No no no nie! Tylko robota taka cholernie ciężka!
- Wiem , ale jak wam się nie opłaci to trudno.
- Ale w Poznaniu jeden gość bierze 100zł/m2 układania granitu, ale daje cement !
- Bardzo być może , w naszej okolicy firma daje własną kostkę i bierze 95zl. Więc tak jak mówiłam, przecież mi nie chodzi o pana krzywdę – nie kalkuluje się to trudno, wezmę inną ekipę. Pan machnął ręką wrócił do układania.
A taka robota to dla naszego najmłodszego Klona miód na serce. Po powrocie ze szkoły przebiera się i leci pomagać. Układa kostkę i puchnie z dumy. Panowie nagrodzili małego jazdą na traktorze. Na wszelki wypadek nie zapytali o zgodę bo wiadomo matki to takie kwoki jeszcze by zabroniła dziecku się pobawić maszyną. Fakt ciśnienie mi skoczyło jak zobaczyłam Klona SAMEGO w traktorze jadącego ulicą przed działką. Panowie widząc wyraz mojej twarzy biegiem oddali się w przeciwnych kierunkach utrudniając decyzję którego pierwszego sponiewierać. Starszy stażem przejął pojazd wprowadził na działkę , a Klon kwiczy w uniesieniu: sam prowadziłem traktor, sam prowadziłem….
No dobra nie rozerwę gościa bo zamiast dwóch dorosłych idiotów będę mieć czterech. Za chwilę patrzę , Klon uczy się manewrować łyżką . Chodzi mi o taką wielką szuflę do zgarniania ziemi. Tym razem starczyło, ze pojawiałam się w zasięgu wzroku pan Traktor przerwał szkolenie zawodowe dla siedmiolatków i wrócili do układania.
Dziś synek wraca bledziutki:
- najechałem na nogę temu starszemu panu ! Dzwoń do babci (lekarza) ! Wyszłam natychmiast, pytam co się dzieje? Ano zdarzyło się tak:
Klon siedział w traktorze i podnosił siłownik z szuflą góra – dół. Pan Traktor chcąc być dowcipnym wsunął stopę w dołek pod łychę i mówi :
- Zobacz nogę mi najechałeś!
- To co mam teraz zrobić?
- Musiałbyś cofnąć traktor, oj jak boli, jak boli !!!
Zgadnijcie co zrobił synek? Tak jest! Odpalił traktor, pojechał do przodu i teraz naprawdę opuścił łychę na nogę nauczyciela… Faceci osłupieli, pewnie nie wpadli na to co mi się wydało oczywiste od chwili kiedy wlazł z nimi do kabiny. Nie musieli mu pokazywać gdzie się toto odpala , zauważył i marzył o takiej akcji od początku. Szczęściem noga jest tylko obita, nie puchnie, kości całe.Ufff. A panowie stali się jeszcze większymi fanami Klona.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia