D07- dziennik rzeka Ori_noko
No cóż zbijanie drabki miało być najpóźniej dziś. Widocznie jednak urażona duma nie pozwoli panu Traktorowi dotrzymać słowa . Spróbuję to zrobić w przyszłym tygodniu. Elementy są, gwoździe dokupię i zobaczymy. :)
Właśnie rozmawiałam z nową ekipą. Ostrożnie i z uśmiechem : proszę mi powiedzieć jak kolejno panowie robią taka ścieżkę? No szefowa to się robi tak: piasek ubijać tak długo aż będzie mocny, potem lekki beton ale suchy w to kostkę wbić, zasypać grysem znowu wbić i już. Odetchnęłam być może przedwcześnie, ale byłam oglądać ich dwie poprzednie roboty. Jak tak będzie u nas to możemy robić.
Ostrożne miny zrobili na widok porzuconej ścieżki. Głupio się zrobiło i wycofują się raczkiem „bo tu już inna ekipa robi…”. Nie już nie robi, bo żona była z nich niezadowolona. Rozliczyliśmy się i pożegnali. Patrzą z niedowierzaniem - wiem nie wyglądam na twardego zawodnika, a w ciąży to w ogóle nabieram cech puchatego misia. Pytam spokojnie :
- czy pod ścieżkę kładzie się mokry beton?
- Ależ skąd , bo potem będzie od mrozu pękać!
- czy da się to zrobić taką pracę ręczną ubijarką?
- Nieee proszę pani, nawet jakby sześciu chłopa szło jeden za drugim i bili ręcznymi to efektu nie będzie .
- No dobrze, a czy można cementem wysypać fugi?
- Nie powinno się tak robić, bo uświni się wierzch i zrobi się nieprzepuszczalna warstwa.
- Widzi pan dlatego byłam niezadowolona…
- No co pani mówi przecież nikt tak by nie robił !
No i tyle w temacie wdzięków Maryni…
Mąż uprzedził jak zawsze : mnie więcej nie ma niż jestem, tu nadzoruje żona. Z nią proszę układać współpracę. Panowie znowu rzucają mi niedowierzające spojrzenie. Kolega małżonek uśmiecha się w głębi brody ! Bawi go myśl, że mogą się skonfrontować z rzeczywistością.
Przez tą kostkowa historię czuję się krwiożerczy pirat. :) Mimo to wiem ; miałam rację, zrobiłam dobrze i wreszcie mogę spokojnie spać. A o to przecież chodziło.
W tym całym zamęcie nie zasadziłam jeszcze cebulek wiosennych, a i plany by przed zimą wpakować do ziemi troszkę krzaków sprowadziły się do dwóch sadzonek borówki amerykańskiej.
Może jutro nakłonię męża do zahaczenia o jaką szkółkę ogrodniczą po takich nerwach trzeba ukoić emocje. Wszak zieleń to naturalny sposób na stargane nerwy …
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia