D07- dziennik rzeka Ori_noko
W sobotę w ramach rozrywki mąż wywiózł mnie do LM sławetnego marketu budowlanego. Spełnia dwa podstawowe acz konieczne warunki : jest blisko nas więc zdążę pochodzić i nie zasłabnę, a jest tyle działów że oboje mamy co robić .
Jako rozsądni ludzie planujemy „wyprawę”. Najpierw drzemka, żebym nie zaliczyła podłogi w sklepie, potem kanapka do plecaka bo ze mną i Zośką w chwili braku dostawy nie ma żartów , teraz jeszcze lista czego szukamy i ekspedycja gotowa.
O rany jaka to frajda !!! Inne otoczeni niż mój zbierający się do snu ogródek . I wyobrażacie sobie idę obok oferty z kafelkami, powieka ani mi drgnie, przechodzę podług całej wystawy kominków to samo !! Upojna wolność od rzeczy martwych ! Mijam podłogi - nic.
Rok temu po wyjściu potrafiłabym powiedzieć ile co kosztowało, co jest w promocji, które rzeczy widzę w naszym domu, a teraz ? Luz, spokój, stoicyzm. Fantastyczne uczucie opanowania i obojętności . Jednak nie do końca …. Patrzę na kartkę, a tam dziwne jakieś notatki :
-baniak do wina 20 l
- pożywka + drożdże
- rurka+ korek
Odwracam na stronę szukając bardziej znajomych zapisków :
- cebulki krokusów
- cebulki tulipanów
- cebulki drobnych hiacyntów
- cebulki szafirków
Wygląda na to, iż każde chce upiec swoją pieczeń….
Na usypanej skarpie w trójkącie Klony posadziły zdobycz , akurat zrównały się w czasie z tatą nastawiającym wino z dzikiej róży .
Wiecie, że do każdego działania można znaleźć lepsze uzasadnienie? To wino musi być nastawione właśnie teraz, bo jak dojrzeje to się je zakorkuje i kilka butelek zostawi na osiemnaści lat czekania…co by godnie wznieść toast za pełnoletność Zośki. Nadzwyczaj zapobiegliwy rodzic .
Starsze Klony wyraziły oburzenie, a gdzie wina rocznikowo im równe? Hm ..co im powiedzieć: nie umieliśmy wtedy jeszcze wina nastawiać?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia