D07- dziennik rzeka Ori_noko
Trochę przed świętami mąż podzielił się wiadomością: za nami na górce pobudował się ktoś z pracy. Przy okazji może wpadną, a może i nie. Podał nazwisko coś na M i po chwili rozważań który tez dom może być ich zapomniałam o sprawie.
Dwa dni później dzwonek domofonu odrywa mnie od szalonego machania ścierkami- w trakcie drzemek córeczki robię wiosenne porządki. Sympatyczny żeński głos przedstawia się : Iwona M…ńska jestem czy możemy państwa odwiedzić ? Zerkam spłoszona – przy furtce stoi elegancka para małżeńska z dwójką dzieci. Żeby to szlag ! Męża nie ma – pojechał coś dokupić do ogrodu, w domu Sajgon , a wiatr taki że gości na tarasie posadzić się nie da… Swoją droga uduszę małżonka – pewnie zapomniał mnie uprzedzić..
Zapraszam więc serdecznie i idę na spotkanie Przeznaczenia. Marzenie każdej pani domu : mieć pierwszą styczność z nowymi ludźmi, sąsiadami w trakcie sezonowych porządków. A co tam – jak są sympatyczni to im odrobina (eufemizm) bałaganu nie będzie przeszkadzać. Witam się wylewnie i zapraszam na herbatę z zaznaczeniem ze kolega małżonek za chwilę wróci i bardzo się ucieszy. Starsze z dzieci ściska w rączkach modlitewnik. Elegancka kobieta obserwuje mnie z osłupieniem :
- pani wie kim jesteśmy?
- Tak. Państwo są od męża z pracy
- Jesteśmy świadkami Jehowy…
- Och co za szczęście ! – mój entuzjazm stał się naprawdę nie wymuszony – już się wystraszyłam że to znajomi męża, a akurat robię generalne porządki. Pozwolą państwo że odprowadzę do furtki.
Chwilkę pogawędziliśmy jeszcze o psach , ogródkach i każda ze stron podążyła do swoich prac.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia