D07- dziennik rzeka Ori_noko
Ciemno , głucho , tylko ponure charczenie, chrapanie, kichanie i smarkanie rozlega się wokoło. Rodzina padła. Zaraza : ból głowy, uszu, gardła, monstrualny katar , zawroty głowy- bez gorączki.
Rozczulili mnie kiedy każdy dziś się kolejno zgłaszał z nadzieją ze teraz to się troszkę tego (przeziębionego ) Zośka zdystansuje i więcej uwagi na siebie ściągnie.
Według kolejności zgłoszeń na świecie relacjonowali swój stan zdrowia i dostawali : wapno, witaminki, aspirynę , okład na uszy , całuska plus nakaz zapakowania się w piernaty. Och jak mnie rodzinka grzecznie słuchała. Nawet Tata Klon. Każdy błyskawicznie przyjmował pozycję : proszę się mną opiekować
Termosy herbaty z cytryną opuszczają kuchnię – tylko po południu przygotowałam z 20 litrów tego napoju (chorych ) bogów do tego ambrozja zastąpiona manną na mleku z kapką soku na środek miski .
Mam wrażenie że są lekko na siebie wzajemnie obruszeni - przecież nie po to chorują żeby było to zajęcie stadne. Nad każdym mam się pochylić, roztkliwić i zrobić na jutro ulubiony obiadek…gotowania czterech różnych zdecydowanie odmówiłam - to się nazywa asertywności – …. albo zdrowy rozsądek .
O rozmiarze klęski żywiołowej mówi fakt że zapowiedziane obostrzenia w postaci braku dostępu do TV , komputera i nakaz dalszego przebywania w łóżku został przyjęty bez szemrania . Niewiarygodne.
Ciekawie jest obserwować jak się każdy przygotował do lekkiej grypki:
- Tata Klon obok ma książki do angielskiego (podziwu godny optymizm – jeśli go tak głowa boli jak mnie …) laptopa , komórkę i miejsce pod herbatę.
- Klon dziewczynka – stos książek z jednej strony fantastyka z drugiej biologia, lampka, kosz , stołek na talerz , kubek oraz duże opakowanie chusteczek. Przygotowane ciepłe skarpetki i polar.
- Klon synek leży wśród kredek , książek, miski ziarenek do łupania, zabawek zostawionych przez młodszego braciszka … Wszędzie leżą porozpoczynane opakowania chustek i zużyte w stosiku na podłodze. Termos z herbatą balansuje na skrawku załadowanego do granic nocnego stolika. Ubrany w polar – bo po co ma go zakładać po wstaniu…Ekspansywny jest …
- Klon wczesnoszkolny: chustki obok (ale kosz nadal pod biurkiem), stos komiksów, album Andrzeja Mleczko (O!?) kubek z piciem obok poduszki (!) tuż przy lampce nocnej … i kilka niezbędnych do istnienia zabawek w tym ulubieniec też dostał kompresy na uszy…
Prawdę mówiąc mogłam im te klapiaki zakroplić czymś, ale kompres ma aż cztery zalety. Człowiek czuje że się o niego troszczą. Z obwiązaną twarzą wygląda się dostojniej a i choroba nabiera odpowiedniego wyrazu. Tak samo była leczona kilka dni wstecz najmłodsza jednostka – więc jest gwarancja że jest się równo traktowanym …No i najważniejsze przy bolących głowach nie zakładają słuchawek na te kompresy by siebie wykończyć głośną muzyką.
A jutro damy im wszystkim rosołu z kluskami. Jak tak patrzę z boku to bym się może też skusiła na jakieś bardzo niewielkie chorowanie …
W każdym razie planuje ucieczkę z domu zadżumionych – obok tynkują dwa domy – tak trudno się oprzeć zwiedzaniu. Jeden ma bardzo udany kolor. Zieleń. Świetnie dobrana – nie udaje barwy z otoczenia, ani nie dominuje. Lekkie połączenie odcienia dojrzewającego groszku z khaki. Być może tak chwyta za oko bo obok czai się szary budynek W końcu barwa w dużej mierze zależy od otoczenia. Zobaczymy jak zrobią tą szarą bryłę… za nami na tzw górce – większość domów powstawała wcześniej lub równolegle do naszego. No i powstają ogrody. Od tego patrzenia ludziom za opłotowanie dostane kiedyś zeza. U nas skromniutko kwitną nasturcje, róże, aksamitki, begonie jeszcze walczy dzwonek karpacki - reszta to zimozielone i kilka rodzajów1) wierzby, modrzewie, śnieguliczki, budleje, jaśminy świerki, kosodrzewina, funkie i tonące w chwastach irgi , jałowce, daglezje i liguster. Hm jednak całkiem sporo jak teraz zaczęłam wyliczać. Idąc obok naszego ogrodu to widać już trochę pracy, ale z efektów które ma w głowie to niewiele .
Za to Zosia prze do przodu jak czołg. Wstaje wszędzie gdzie zdoła łapkami sięgnąć i podciągać z czworaków- do klęku - potem na jedno kolanko i wyprost. Niesamowite ile ot trzeba ćwiczeń do rozpoczęcia chodzenia. Odkryła też urok plaśnięcia dłonią o różne materiały. Sprawdza dźwięki o stół, podłogę, wodę, szybę , kanapę… Patrzę na to . Często kosztem ogrodu właśnie, pracy czy działania domu . Po to się ma dziecko. Żeby zobaczyć wszystko od nowa, a czasami nie moc wyjść z podziwu jakież to wspaniale połączenie genów nastąpiło :
- synek, spóźniłeś się !
- nie miałem zegarka
- mogłeś zapytać kogoś na placu
- pytałem !!
-?????
- kolega też nie miał zegarka
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia