Dziennik Hanuli
Dzisiaj znów byłam w tym nowym pachniutkim zaprawą i klejem do płytek naszym przyszłym gniazdku. Łazienka wyłożona płytkami, która dzisiaj jest dla mnie szczytem marzeń, możliwe, że po 10 latach mi się znudzi i w nowym domu, który zbuduję, będzie z bajerami takimi, jak np. bidet - który mi się również nieśmiało marzy. Parapet w kuchni, jakby specjalnie czekał na kwiaty, a wyłożony terakotą balkon na stół i cztery krzesełka. Czekam, obmyślam, poszukuję odpowiednich elementów wystroju. Pewnie mi to wszystko kiedyś spowszednieje, ale teraz jestem nabuzowana jak ...... przed narodzinami dziecka, chociaż tych dwóch oczekiwań nie można porównywać.
Znowu sobie pogrymasiłam, a co, zażyczyłam sobie jeszcze światło nad drzwiami do garderoby, bo one będą z lustrem, i dodatkowe światło w łazience.
Kładą już kostkę dookoła, robią miejsca parkingowe, a ja już patrzyłam, gdzie by tu posadzić najlepiej (oczywiście na własną rękę) moje ulubione jaśminowce, które sobie hoduję w pracy specjalnie na tę okoliczność.
No i po ocenie widoku z okien koniecznie muszę posadzić na linii
Nie mogę myśleć o niczym innym tylko o mieszkaniu tam, w pracy nie potrafię się skupić, czy to jakaś choroba?
Codziennie dziękuję Bogu, że dane mi będzie wynieść się z tej strasznej nory.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia