Dziennik takiej_ja - LMB 01
PONIEDZIAŁEK 07.IX.09 r.
W poniedziałek fakt padało z rana, ale przeszło i kurcze zabrakło kilka łat...
Nie wspomne, że kontrłaty to starczyły prawie co do centa... Kawałeczki malutkie zostały...
A miało być niby więcej ( Pan nas chyba tu oszukał ), ale skończony mały daszek - membrana i kontrłaty i łaty są, poza tymi brakującymi. Dzisiaj zamówilismy łaty, mają przywieźć jutro.
WTOREK 08.IX.09 r.
W tym dniu było wolne, ale pojechalismy w sprawie blachy, ale po rozmowie z Panem jeszcze raz pojechaliśmy mierzyć dach na budowę i z powrotem do Pana.
Z Miśkiem kupilismy buraki, cebulę, paprykę i mówię... ot odpoczęłam...ale sałatka Gosi będzie i jeszcze takie do barszczyku.
Wzięłam się za te buraki...
O jejciu... zapomniałam o nowych nakrętkach na weki... miałam na 4- y, a tutaj słoiki na 6-ść... Za oknem ciemno. Miśka robi weki
Barszczyk tez był
Ten tydzień był taki mniej pracowity. W dzień, w którym przywieziono nam łaty, to podjechalismy z Miskiem na budowę i on ładnie obklejał kominy, a ja pownosiłam te łaty do domku. Zaimpregnowaliśmy je w następny dzień i potem je uzupełniliśmy na daszku.
SOBOTA 12.IX.09 r.
Już od rana bylismy na budowie i oboje męczyliśmy się z wiązarem zewnętrznym z obu krokwi -ciężkich jak nie napiszę co . Za kominem od salonu najpierw postawiliśmy wysoko rusztowanie, a potem Misiek wciągał na lince uwiązaną krokiwię przeze mnie a ja potem gdy opuścił już na płotwę, to mu trzymałam, aby ten wskoczył na dach...
No cyrki tak samemu tam to robić na górze, kiedy ja też musiałam przytrzymywać tą długą krokwię, albo wiązać to co potrzebne jemu było na górze, czy ciąć...
Skończyliśmy wczoraj wieczorem, ale dach już przygotowany do obróbek i potem blachodachówki
Oczywiście wysprzątałam domek i koło
[/b]
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia